BŁOGOSŁAWIEŃSTWO DZIECI
Życie w dziecięctwie i dziecięctwo Boże.
W czasie swojego pierwszego przyjścia na ziemię, we Wcieleniu, Syn Boży jawi się nam nie jako anioł ani jako mocarz – przychodzi w słabej i kruchej postaci dziecka. Chociaż mógł pojawić się w innej formie, wybrał słabość dziecka, jakby potrzebował opieki i miłości.
Bóg chciał, byśmy naśladując Jego Syna postępowali tak jak słabe dzieci, które ustawicznie potrzebują pomocy. Zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy i w tych niewielu słowach zawiera się jeden z centralnych punktów naszej wiary, który daje nam wzór, jak mamy postępować wobec Boga. Aby być jak dzieci, wymagana jest nasza głęboka przemiana, która zakłada zaprzestanie myślenia, oceniania i działania w sposób obcy małemu dziecku, a przyswojenie sobie nauczania Bożego, w którym winniśmy się ustawicznie zaprawiać. Czego wymaga się od nas w tym procesie stawania się jako dzieci? Przede wszystkim zdecydowanej woli zachowania się jak dzieci Boga, uległości wobec Jego woli, z czystością umysłu i ciała, z pokorą i prostotą ducha. To zaangażowanie wyraża się w walce, którą prowadzili Apostołowie i Święci: w miarę jak przemieniali się w Duchu Świętym, coraz wyraźniej widzieli i traktowali siebie jako dzieci Boże. Być jak dziecko w życiu duchowym znaczy, coś więcej aniżeli wielką pobożność: jest wyraźnym umiłowaniem Pana; Jakkolwiek nie wszyscy Święci okazywali to w sposób wyraźny, taka była postawa ich wszystkich, ponieważ rodzi ją zawsze Duch Święty, nakłaniając do prawości serca posiadanej przez dzieci w ich niewinności.
Dziecko głupie płacze i tupie nogami, kiedy kochająca matka wbija igłę w jego palec, aby usunąć z niego cierń… Dziecko rozsądne, być może z oczami pełnymi łez – bo ciało jest słabe – patrzy z wdzięcznością na swoją dobrą matkę, która zadaje mu nieco bólu, by zaoszczędzić mu większych cierpień.
Jezu, obym był dzieckiem rozsądnym!. Prośmy Go w tej chwili modlitwy: obym potrafił zrozumieć, że w chorobie, w cierpieniu, pozornym niepowodzeniu w pracy zawodowej tkwi opatrznościowa ręka Ojca, który nigdy nie przestaje czuwać na swymi dziećmi. Przyjmijmy z radosnym i wdzięcznym sercem to wszystko, co niesie nam życie, słodkie i gorzkie, jako zesłane lub dopuszczone przez Kogoś nieskończenie mądrego. Kto bardzo nas kocha.
Życie duchowym dziecięctwem zakłada prostotę, pokorę, zawierzenie, ale nie oznacza niedojrzałości. „Dziecko grupie płacze i tupie nogami…” Infantylizm jest niedojrzałością umysłu związaną z brakiem samodyscypliny, z brakiem walki. Taka postawa może towarzyszyć wielu osobom przez całe życie, aż do starości, a mogą one nie mieć nic wspólnego z dziecięctwem wobec Boga. Prawdziwe dziecięctwo duchowe prowadzi do dojrzałości umysłu – nadprzyrodzonej wizji rozpatrywania wydarzeń w świetle wiary i z pomocą darów Ducha Świętego, a wraz z tą dojrzałością do prostoty: „Dziecko rozsądne patrzy z wdzięcznością…”. Natomiast nie postępuje na tej drodze ten, kto żyje w gąszczu komplikacji, z wszelkimi przypływami niedojrzałości swoich uczuć, swoich poglądów, swoich pomysłów, swoich emocji, ze zmiennym postępowaniem w każdej chwili i ustawicznie zatroskany o swoje ,Ja”… Natomiast dziecko roztropne w swej prostocie i w swej słabości jest całkowicie zatroskane o chwałę swojego Boga Ojca. Tak bowiem stale był zatroskany nasz Nauczyciel podczas swego ziemskiego życia, jak prawdziwe dziecko, prawdziwy Syn żył i rozmawiał ze swym Ojcem, mówiąc do Niego: Abba, Ojcze.