TRZCINY NADŁAMANEJ NIE ZŁAMIE
2. Jezus nikogo nie uważa za straconego. Pomaga nam, chociaż zgrzeszyliśmy.
Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku…
Miłosierdzie Jezusa wobec ludzi, pomimo ich niewdzięczności, sprzeciwów i nienawiści nie osłabło ani na chwilę. Jego miłość do ludzi jest głęboka, ponieważ troszczy się o dusze, aby za pomocą różnych skutecznych środków doprowadzić je do życia wiecznego. Ta miłość jest powszechna, ogromna i rozciąga się na wszystkich. On jest Dobrym Pasterzem wszystkich dusz, wszystkie je zna i każdą wzywa po imieniu. Nie pozwala żadnej zagubić się w górach. Oddaje swoje życie za każdego mężczyznę, za każdą kobietę. Kiedy ktoś się oddala, spieszy mu z pomocą, aby go zawrócić. A jeśli Go ktoś obraził, stara się przyciągnąć go do swego miłosiernego Serca. Nie niszczy trzciny nadłamanej, nie przełamuje jej do końca i nie wyrzuca, ale z jak największą troską wyprostowuje ją i umacnia.
Co mówi tym, którzy są złamani przez grzech, którzy nie dają już światła, ponieważ zgasł boski płomień w ich duszy? Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. „Lituje się nad wielką nędzą, do której doprowadził ich grzech; prowadzi ich do skruchy i nie potępia surowo. Jest jak ojciec syna marnotrawnego obejmujący tego nieszczęśnika, który upadł. On sam przebacza kobiecie cudzołożnej, którą ludzie chcą ukamienować; przyjmuje skruchę Marii Magdaleny i natychmiast otwiera przed nią tajemnicę swego wewnętrznego życia; rozmawia o życiu wiecznym z Samarytanką pomimo jej złego prowadzenia się; obiecuje niebo dobremu łotrowi. W Nim rzeczywiście spełniają się słowa Izajasza: Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku „.
Nikt tak nas nie kochał i nie będzie kochał jak Chrystus. Nikt nas lepiej nie zrozumie. Kiedy uczniowie z Koryntu byli podzieleni i jedni mówili, ja jestem Pawła”,, ja Apollosa”, a inni, ja jestem Kefasa”, „a ja Chrystusa”, św. Paweł napisze im: -Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? To jest największy argument.
Nie możemy nigdy rozpaczać… Bóg chce, abyśmy byli święci i swoją moc, i opatrzność oddaje w służbę miłosierdzia. Dlatego nie powinniśmy tracić czasu zapatrzeni w swoją nędzę, tracąc sprzed oczu Boga, ulegając zniechęceniu z powodu swoich wad, poddając się pokusie, wołając: „po co dalej walczyć, skoro tak nagrzeszyłem, tak bardzo obraziłem Pana?” Powinniśmy ufać w miłość i w moc naszego Ojca, Boga i Jego Syna posłanego na świat, aby nas odkupić i umocnić. Jakież to szczęście dla nas, iż możemy dzisiaj czuć się przed Panem jak trzcina nadłamana, która potrzebuje tyle troski jak knotek,, który wydaje mały płomień „i potrzebuje oliwy miłości Bożej, aby świecił tak, jak Pan tego chce! Nie traćmy nigdy nadziei, jeśli czujemy się słabi, nędzni, z wadami. Pan nas nie
opuszcza! Wystarczy, byśmy zastosowali te wszystkie środki, które On nam podsuwa i nie odrzucali ręki, którą do nas wyciąga.