DO DOMU OJCA
Chwała przygodna. Potrzeba czujności.
To doskonałe życie z Trójcą Świętą, ta komunia życia i miłości z Nią, z Dziewicą Maryją, aniołami i wszystkimi świętymi, jest nazywane «niebem». Niebo jest celem ostatecznym i spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, stanem najwyższego i ostatecznego szczęścia. W niebie będziemy oglądać Boga i cieszyć się z Nim radością nieskończoną, w zależności od uzyskanego stopnia świętości i liczby zasług zdobytych tu, na ziemi. Lecz miłosierdzie Boże jest tak wielkie i tak wielka Jego szczodrobliwość, że zechciał Bóg, aby Jego wybrańcy znaleźli również nowy powód do szczęścia w niebie poprzez godziwe dobra stworzone, do których człowiek dąży; to właśnie teologowie nazywają chwałą przygodną. Do tej szczęśliwości należy towarzystwo Jezusa, którego będziemy oglądać uwielbionego, a którego rozpoznamy po tylu chwilach intymnej rozmowy z Nim, po tylu przyjętych Komuniach świętych…, towarzystwo Maryi, św. Józefa, Aniołów, zwłaszcza własnego Anioła Stróża, i wszystkich świętych. Szczególną radość przyniesie, nam spotkanie z tymi, których najbardziej kochaliśmy na ziemi: rodziców, braci, krewnych, przyjaciół…, osoby, które w sposób decydujący wpłynęły na nasze zbawienie…
Ponadto, jak każdy mężczyzna i każda kobieta zachowują swoją indywidualność i swoje władze intelektualne, również w niebie będą mogli zdobywać inną wiedzę, korzystając ze swych zdolności13. Powodem radości będzie również przybycie nowych dusz do nieba, postęp duchowy drogich osób, które pozostały na ziemi, owoce naszych prac apostolskich, nadprzyrodzona owocność znoszonych przeciwności i trudności przeżywanych dla Nauczyciela… Do tego dojdzie po sądzie ostatecznym posiadanie własnego ciała, zmartwychwstałego i uwielbionego, dla którego została stworzona dusza. Ta chwała przygodna będzie wzrastać aż do dnia sądu ostatecznego.
Dobre i potrzebne jest rozbudzanie nadziei osiągnięcia nieba; ona pociesza w najtrudniejszych chwilach i pomaga w zachowaniu cnoty wierności. Po tym krótkim czasie oczekuje nas tak wiele, że możemy łatwo zrozumieć ciągłe przestrogi Pana, aby być czujnymi i nie pozwolić się pochłonąć sprawom ziemskim w taki sposób, ażeby zapomnieć o niebie. W dzisiejszej Ewangelii św., ostatniej w roku liturgicznym, Jezus przestrzega nas: Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężale wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka… Czuwajcie więc i módlcie się…, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma przyjść i stanąć przed Synem Człowieczym.
Myślmy często o innych słowach Jezusa: Idę przygotować wam miejsce. Tam, w niebie, mamy swój ostateczny dom, bardzo blisko Niego i Jego Matki Najświętszej. Tutaj jesteśmy tylko przejściowo. „A kiedy przyjdzie chwila oddania naszej duszy Bogu, nie będziemy bali się śmierci. Śmierć będzie dla nas zmianą domu. Nastąpi, kiedy Bóg zechce, lecz będzie wyzwoleniem, początkiem prawdziwego Życia. Vita mutatur, non tollitur (Prefacja I o zmarłych) – życie zmienia się, ale się nie kończy. Zaczniemy żyć w nowy sposób, zjednoczeni z Najświętszą Maryją Panną, aby wiecznie adorować Trójcę Przenajświętszą, Ojca, Syna i Ducha Świętego, co jest obiecaną dla nas nagrodą.
Jutro rozpoczyna się Adwent, czas oczekiwania i czas nadziei: będziemy wraz z Maryją oczekiwać na Jezusa. Być może uczestnicząc w Roratach, odprawianych o brzasku dnia…