„Trudna Jest Ta Mowa”


„Trudna mowa” rzeczywiście jest i taka zostanie po dziś dzień…Mowa o przyjmowaniu Jego Eucharystycznego Ciała jest twarda z wielu przyczyn. Najpierw dlatego, że żąda, abyśmy wierząc w Jego słowo, przeczyli swoim własnym zmysłom, swojemu doświadczeniu, na którym przecież codziennie się opieramy, a przyjęli Chleb, który kapłan ukazuje nam jak samego Chrystusa. Następnie dlatego, że można Go przyjąć jedynie z czystym sercem, a to zakłada szczery żal i spowiedź, wyrzeczenie się grzechu, często przyjemnego i wygodnego. W końcu dlatego, że to przyjęcia Chrystusa zobowiązuje nas do takiego myślenia i postępowania, jakby On sam, będąc na moim miejscu myślał i czynił. Żąda dla siebie na stałe moich nóg , rąk, ust, myśli, serca. Ja jednak lękam się o swoje miejsce, o swoją pensję, wygody, o swój szacunek i poważanie wśród tych, dla których takie postępowanie byłoby śmieszne. Msza święta jest spotkaniem z Chrystusem, w czasie którego kieruje On do mnie tę twardą mowę i czeka na odpowiedź, a ta może być tylko jedna: tak albo nie! Można Go tylko przyjąć albo odrzucić. Uchylić się nie ma gdzie. Neutralny stosunek tych, którzy stoją opodal na znak, że nie są ani przeciw Niemu, ani z nim- to odrzucenie swojego życia i wiecznego szczęścia.