ŚW. AUGUSTYN.

Stałe rozpoczynanie od nowa.


Święty ten mógłby słusznie powiedzieć: „Moja tęsknota za prawdą była jedyną moją modlitwą”. Chociaż Augustyn widział jasno, gdzie znajduje się prawda, nie skończyła się jego droga do niej. Szukał wymówek, gdyż nie chciał zrobić ostatecznego kroku, którym w jego przypadku było, obok radykalnego oddania się Bogu, wyrzeczenie się ziemskiej miłości z miłości do Chrystusa. „Nie tyle było mu zabronione małżeństwo – o tym Augustyn bardzo dobrze wiedział, nie chciał jedynie być chrześcijaninem w taki sposób, żeby wyrzec się wypieszczonego w myśli ideału rodziny, a poświęcić się z całej duszy umiłowaniu i zdobyciu Mądrości (…). Z wielkim wstydem zapytywał samego siebie: Czy nie będziesz mógł robić tego, co czynią ci chłopcy i te dziewczęta? Z tego zrodził się dramat wewnętrzny, głęboki, rozdzierający, który łaska Boża doprowadziła do dobrego rozwiązania. Ten ostateczny krok uczynił latem 386 roku, a dziewięć miesięcy później, w nocy z 24 na 25 kwietnia następnego roku, w wigilię Wielkanocy, spotkał się na zawsze z Chrystusem, przyjmując chrzest z rąk św. Ambrożego. O tej pogodnej, lecz radykalnej decyzji, która całkowicie odmieni jego życie, św. Augustyn opowiada następująco: „Poszliśmy (on, jego przyjaciel Alipiusz i syn Adeodatus) do mojej matki i wyjawiliśmy podjętą decyzję; Ona się ucieszyła. Opowiedzieliśmy o rozwoju wydarzeń. Rozradowała się i zatriumfowała. I zaczęła błogosławić Boga, gdyż Pan może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy. Zobaczyła, że jeśli chodzi o mnie, uzyskała więcej aniżeli prosiła z jękiem i łzami. Istotnie, zwróciłeś mnie ku Sobie w sposób tak absolutny, że już nie szukałem małżonki ani kariery na tym świecie. Chrystus całkowicie wypełnił jego serce.

Św. Augustyn nigdy nie zapomniał tej pamiętnej nocy. „Przyjęliśmy chrzest -wspomina po latach, i rozproszył się w nas niepokój minionego życia. W owych dniach nie mogłem się nasycić słodkim rozpamiętywaniem Twych głębokich planów zbawienia rodzaju ludzkiego. I dodaje: „Ileż leź wylałem, słysząc tony hymnów i śpiewów, które słodko rozbrzmiewały w Kościele. Życie chrześcijanina – nasze życie – składa się z częstych nawróceń. Wiele razy musieliśmy postąpić jak syn marnotrawny i powrócić do domu Ojca, który zawsze na nas czeka. Wszyscy święci znają te wewnętrzne i głębokie przemiany, dzięki którym w nowy, bardziej szczery i pokorniejszy sposób zbliżali się do Boga. Aby powrócić do Pana, nie można usprawiedliwiać swoich ułomności i grzechów, nie można sprzymierzać się z tym, co jest przeciwne woli Bożej. Z jakim rozrzewnieniem wspominał św. Augustyn swoje nawrócenie, kiedy po latach, już jako biskup nauczał swoich wiernych! „ Uznaję bowiem moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną. Kto tak się modli, nie zwraca uwagi na cudze grzechy, ale bada samego siebie, i to nie powierzchownie, lecz zagłębiając się w swoim wnętrzu. Nie przebacza samemu sobie i dlatego właśnie odważa się prosić o przebaczenie.

Ufni w miłosierdzie Boże nie powinniśmy krępować się tym, że ciągle rozpoczynamy od nowa. „Mówisz mi skruszony: «jakże wielką nędzę widzę w sobie. Tak wielka jest moja tępota i dźwigam tak wielki ciężar swoich żądz, że mam wrażenie, jakbym nigdy nic nie uczynił, by zbliżyć się do Boga. Zaczynać, znowu zaczynać: O, Panie, ciągłe znajdujemy się u początku! Będę się jednak starał z całej duszy czynić codzienne wysiłki.» – Niech On pobłogosławi twoim wysiłkom.