„Co Zrobimy, Bo Ten Człowiek Czyni Wielkie Znaki? Jeśli Go Tak Zostawimy, Wszyscy W Niego Uwierzą. Przyjdą Rzymianie I Zniszczą I To Nasze Miejsce, I Naród”.
Przywódcy religijni przygotowują się do aresztowania Jezusa i oskarżenia Go. Jezusowi groziło niebezpieczeństwo śmierci ze strony żydowskich możnowładców i przywódców ludu. Czyhali na Jego życie. Jego śmierć miała być dla nich dobrym rozwiązaniem, które uratuje ich kraj i naród. Nienawiść do Jezusa ze strony przywódców religijnych nie jest jednak powodowana troską o naród, ale o ich własne interesy i plany. Jeśli uznaliby Jezusa za Mesjasza musieliby podać się do dymisji i przekazać Mu wszelką władzę duchową, a no to nie chcą się przecież zgodzić. Plan Boży pozostaje dla nich niezrozumiały, ale ludzka złość, zaślepienie, zamknięcie nie są nigdy tak mocne, aby udaremnić realizację Bożego planu. Nie przewidywali nawet, że dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Pana dokona się zbawienie całego świata i wyzwolenie człowieka z niewoli grzechu. Dobrowolna śmierć Jezusa, Syna Bożego posłanego przez Boga, który pragnienie zbawienia człowieka. Jezus będzie umierał nie tylko za naród izraelski, lecz dla dobra wszystkich ludzi. Umrze, aby zgromadzić rozproszone dzieci Boże. Decyzja o wycofaniu się z okolic Jerozolimy pokazuje, że Jezus jest w pełni świadomy niebezpieczeństwa. Człowiek gdy stoi po stronie Jezusa, to stoi po stronie życia. Być wierzącym to wytrwać do końca przy Jezusie odrzuconym, poniżonym i skazanym na śmierć.