MIŁOŚĆ BOŻA
SPOTKANIE FORMACYJNE (4.11.2010)
Eucharystią rozpoczęliśmy pierwszoczwartkowe spotkanie. Uczestnicząc w Liturgii Słowa, trudno było oprzeć się wrażeniu, iż Bóg od dawna zaplanował te czytania dla naszej Grupy, jako kontynuację kolejnego tematu Rekolekcji Życia z Wiary – MIŁOŚĆ BOŻA.
W homilii, którą wygłosił nasz Opiekun Duchowy, wychodząc od Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 1-10) przedstawił AGE jako tych, którzy albo już odnaleźli drachmę (wiarę), bądź tych, którzy ciągle jeszcze jej poszukują. Członkowie Grupy deklarują, iż potrzebują nawrócenia, dlatego zapierają się sami siebie, aby być bliżej Chrystusa. Szukanie Jezusa, lub radość z odnalezienia Go, to pragnienie serca i cel każdego z nas.
Nawiązując do Listu do Filipian (Flp (3, 3-8a) ks. Tomasz przywołał słowa św. Pawła, w których Apostoł wyznał swój grzech. Jako gorliwy i zaślepiony w wierze faryzeusz z całym okrucieństwem prześladował wyznawców Chrystusa, dopóki na jego drodze nie stanął On sam. Owoce poprzedniej działalności Szawła były zastraszające. Warto zatem zadawać sobie pytanie, o owoce naszej pobożności: Czy zachowujemy odpowiednie proporcje między proszeniem, a dziękczynieniem? Czy potrafimy dziękować za krzyż (chorobę, utratę kogoś bliskiego), za doświadczenie starości i niemocy z tym związanej? Czy nie jesteśmy owcami, którym wydaje się, że chodzą za Pasterzem, a w rzeczywistości znajdują się na pezdrożach?
Godzinną adorację Najświętszego Sakramentu rozpoczęliśmy trwaniem przy Chrystusie w ciszy, w której najwyraźniej można słychać Bożego głosu w sercu. Pieśń „Łaską jesteśmy zbawieni” przypomniała nam, iż tylko obdarzeni łaską, możemy stać przy naszym Panu i Jemu złożyć hołd. Kapłan modlił się: Chcemy trwać przy Tobie Panie w modlitewnym uwielbieniu i złożyć Ci hołd. Gromadzimy się wokół Ciebie jako grzesznicy, bo Ty rozdajesz swoją miłość. Jesteśmy tymi, którzy rozpoznają, że trwa czas łaski. To Ty pierwszy nas umiłowałeś, bo Ty jesteś Miłością. Tymczasem nasza miłość jest taka nieprzekonywująca, słaba. Mój grzech zsłania moją miłość do Ciebie, ale Twoja miłość jest taka sama jak przed moim grzechem. O tak Jezu, bądź uwielbiony w tym dramacie mojego niekochania Ciebie, w mojej świadomości, że nie potrafię nic uczynić, zatrzymuję się na pozorach moich dobrych uczynków! Zachwycam się Twoją miłością! Wielbię Ciebie w Twojej stałości!
W ciszy, dłuższą chwilę kontemplowaliśmy Jezusa, a potem śpiewem prosiliśmy: „Jezu! Daj mi moc przyjąć dziś miłość Twą…” Ksiądz kontynuował modlitwę: Tak, Panie! Daj mi moc przyjąć miłość. Jestem tą owcą, która się zgubiła, choć często myślę o sobie, że wcale się nie zgubiłem, bo tyle wiem o Tobie, bo angażuję się w sprawy Kościoła. Jak Szaweł myślałem, że wiem jak służyć, ale w moim sercu nie było działania Twojego Ducha. Byłem jak on znawcą tego, co jest dobre, a co złe. Dziś mówię, że potrzebuję Twojego wybawienia. Dziś wyznaję, że jestem tą owcą, która potrzebuje być odnaleziona. Daj mi doświadczyć miłości, która wszystko przetrzyma. Przyjdź, Panie! Jestem głodny Twojej miłości! Odnaleźć mnie Jezu!
Bardzo potrzebne były chwile ciszy po każdej modlitwie. Pozwalały one zanurzyć się w Bożej miłości, wyznać najbardziej intymne pragnienia naszych dusz. Wzruszająca była dalsza modlitwa Kapłana: Jezu Chryste, Twoje szukanie nie jest zwykłą przechadzką, ani nie polega na Twojej wszechwiedzy, dzięki której potrafisz mnie „namierzyć”. Twoje szukanie jest naznaczone krzyżem. Twoje szukanie dokonało się przez ofiarę Twojego życia; było naznaczone kpiną i spiskiem; stało pod znakiem nazwania Cię głupim; sługą Belzebuba. Twoje szukanie mnie spotkało się z zarzutami, że łamiesz Prawo; że nie słuchasz Boga. Twoje szukanie zostało cierniem ukoronowane; przybite do krzyża; umierało trzy godziny na krzyżu… Jestem tym, który przedłuża Twoją mękę, potęguje Twoje cierpienia, minimalizuje Twoje wysiłki. Ja pierwszy utrudniam Tobie znajdowanie mnie. Ile razy boję się Ciebie, Twojego spojrzenia, buntuję się. Choć tak jasno pokazałeś mi Ojca ciągle nie dowierzam Twojej miłości. Ciągle wolę budować mosty z moich dobrych uczynków, niż „chodzić po wodzie”. A przecież jestem dla Ciebie wyjątkowy, jestem Twoim skarbem i gdybym był jedynym stworzeniem, przyszedłbyś po mnie. Mówisz mi to codziennie w Eucharystii. Kocham Cię, a mimo to zdarza mi się wątpić w Twoją miłość i troskę, czy na pewno chcesz mojego dobra, gdy przedłuża się moje cierpienie. Panie! Chcę, aby moje życie otworzyło się bardziej na Ciebie, aby przyszło zrozumienie, że jestem kochany z moim grzechem, z moją słabością. Jezu, pokaż , gdzie jeszcze Ciebie nie ma w moim życiu!
Po głębokiej ciszy zaśpiewaliśmy: „Jestem kochany z moim grzechem. Jestem kochany z mą słabością. Za darmo kocha mnie Pan. Umarł za mnie i zmartwychwstał, abym żył”, po czym jeszcze jakiś czas trwaliśmy, wpatrując się w Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie i na zakończenie adoracji otrzymaliśmy Jego błogosławieństwo.
Ostatnią częścią czwartkowego spotkania była praca w małych grupkach, gdzie podzieliliśmy się doświadczeniem Bożej miłości. Za czas, który spędziliśmy z Tobą, za to, że nas odnalazłeś, za miłość, którą wlałeś w nasze serca dziękujemy Ci, Panie Jezu Chryste!