Środa 1 lipca
„Wtedy całe miasto wyszło na spotkanie Jezusa; a gdy Go ujrzeli, prosili, żeby odszedł z ich granic.”
Jak często mamy takie sytuacje, na które nie chcemy się zgadzać, bo widzimy, że nie prowadzą do niczego dobrego? A wręcz dostrzegamy w nich samo zło. Z każdej strony, z jakiej spojrzę, fakt że straciłem pracę jest zły, utrata długoletniej przyjaźni, to na pewno nie było planem Pana Boga, to że nie otrzymałem odpowiednich wyników i przez to nie dostanę się na wymarzone studia, jest wręcz tragiczną sprawą. A skąd wiesz, że właśnie ta trudna nie współgrająca z Twoją wizją sytuacja, konkretnie w tym momencie nie jest dla Ciebie błogosławieństwem? Tego nie widzisz. Bo czy Hagar widziała błogosławieństwo, w tym że została wygnana z synem na pustynie na pewną śmierć, z powodu zawiści Sary jak czytamy w pierwszym czytaniu? Bóg nas przygotowuje, albo daje nam czas, byśmy mogli się przygotować do tego co ważne, tak jak pozwala, ludziom z miasta, być jeszcze nie gotowymi na Jego przyjście i pozwala się przynaglać na odejście. Jak Pan jest wyrozumiały na nasze słabości! Albo, gdy Jezus wyraża zgodę demonom na zostanie w tym kraju. U nas rodzi się pytanie: „Ale dlaczego?”, a On i tak wie lepiej, nie jest ograniczony naszą ludzką widocznością. Czy przyjąłeś jakąś abstrakcyjną rzecz jaką pokazuję Ci Pan Bóg. Czy Jezus przybył już „na drugi brzeg” Twojej ufności do Niego? Jezu, jak nie raz trudne są Twoje drogi, dodaj mi proszę pewności, że każda sytuacja przed którą mnie stawiasz jest po to by mnie czegoś nauczyć, a przede wszystkim by prawda trafiła do mojego serca.