Środa 15 kwietnia
„Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.”
Grzech, mój czy kogoś innego względem mnie, zawsze zadaje mi samemu ból, lecz często nie widzę, że to on prowadzi mnie do ciemności. Dopiero gdy zbliżę się do światła, czuje się w tym miejscu ukłuty. Nie drażni Cię, osoba opowiadająca o szczęściu, gdy u Ciebie tylko rozpacz? Sytuacje, przypominające Ci rzeczy lub stany, których nigdy nie miałeś? Aż w końcu słowa, które pokazują Ci prawdę o Tobie? Które bolą, które denerwują, wywołują bunt i skłaniają do powrotu tam gdzie jest pozorny spokój – do błogiej nieświadomości. Zawsze mnie oślepia, gdy wychodzę z ciemności do światła. Ale dopiero tam po chwili wszystko widać takim jakim jest. Kto ma czyste serce, może przebywać w jasności, nie razi go, on sam nie boi się jej, co więcej chce w niej żyć, by wspaniałość Pana Boga wychodziła na jaw. W światłości nie ma lęku, przygnębienia, bo mimo przeciwności jest się z Bogiem, którego można dostrzec w codzienności. Ale musimy chcieć skonfrontować się ze swoimi słabościami i wywlec je na wierzch, bo tylko wtedy Pan Bóg będzie mógł je uleczyć. Proszę Panie, dodaj mi odwagi, abym z każdej ciemności w której trwam, potrafił przejść do światła dla Twojej chwały i mojej pełnej radości w Tobie.