Środa 3 lipca  

„Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę” (…) i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”.

Imię Tomasza z pewnością niejednokrotnie zastępuje nasze… Ile już w naszym życiu było sytuacji, kiedy wołaliśmy do Boga o natychmiastowy cud. O widoczne działanie tu i teraz, bo my chcemy, bo potrzebujemy, bo musimy dostać ZNAK, żeby mieć kolejny szczebelek do budowania zaufania Bogu. Pan nie takich nas chce. Kiedy Jezus szedł po jeziorze, nie powiedział Piotrowi, żeby wystawił stopę za burtę i odważnie brodził w zimnej, morskiej toni. Wiedział, że w Piotrze jest ogromne pragnienie bycia przy Jezusie – „Każ mi przyjść do siebie”. I Jezus kazał mu przyjść do siebie, ale zupełnie wyzbywając się poczucia bezpieczeństwa, jakie dawała mu łódź. Piotr stanął twarzą w twarz z Jezusem i to, co trzymało go na powierzchni, to całkowite zaufanie Jezusowi mimo, że był w sytuacji nie tylko dla siebie nowej, ale po ludzku absurdalnej i niemożliwej. Nie jest sztuką kroczyć przez codzienność w czasie duchowych uniesień. Pismo Święte mówi, że jest czas rodzenia i umierania, radości i smutku, siania i zbierania… Jest czas duchowej oazy, ale i pustyni. Wszystko, co dzieje się w naszym życiu, Pan wykorzysta do przybliżenia nas do Niego, ale musimy z serca Mu to wszystko powierzać. Módlmy się o łaskę zaufania Jezusowi i głęboką wiarę, że jest przy nas nieustannie. Prośmy Boga, by zabierał od nas zwątpienie w momentach, kiedy wydaje nam się, że zostaliśmy sami z problemem. Bądź uwielbiony Jezu w Twojej niezachwianej wierności.