Środa 6 lutego

„Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu (…)”.

Znając kogoś od dziecka, najczęściej mimowolnie mamy wyrobioną opinię o tej osobie, poprzez doświadczenia z nią związane, okoliczności wspólnego dorastania, środowisko, w jakim się wychowywaliśmy. Zapytani o nią, nawet nie musimy zbyt wiele rozmyślać, ale jesteśmy gotowi „z automatu” coś o niej powiedzieć, bo wydaje nam się oczywiste, że ją znamy. Ciekawym doświadczeniem są szkolne spotkania po latach, na których nierzadko można doświadczyć szoku, bo nagle gruby stał się chudy, ta, która zawsze milczała dziś robi karierę dziennikarki, a klasowa „wschodząca gwiazda” zgasła szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał. Czasem takie zdziwienie ogarnia nas również, gdy od obcej osoby usłyszymy o kimś bliskim coś, czego byśmy się nie spodziewali. Może to być np. komplement w stronę rodzeństwa typu „twój młodszy brat ma naprawdę niezły głos, zrobił forurę na ostatniej imprezie jak zaśpiewał na karaoke”. I nie raz dopiero taka niezręczna sytuacja sprawia, że zaczynamy inaczej na kogoś patrzeć, bo w jakiś sposób nas to uwiera, że moja siostra czy brat otworzył się przed kimś obcym, a przez moje żarty o solówkach pod prysznicem mnie się krępuje. Spróbujmy dziś dostrzec DOBRE rzeczy w osobach z naszego otoczenia, z naszej rodziny, z którą żyjemy na codzień i powiedzmy im to! Prosto w oczy, z dumą, miłością i uznaniem. Z pewnością w każdym można znaleźć coś pięknego. Ale aby móc dostrzec w ludziach cuda, potrzebna jest nam wiara w nich. Jezus pokazuje nam, że prawdziwa miłość może zaczynać się nie hen daleko, ale tu i teraz, w miejscu, w jakim jesteśmy. Nie lekceważmy naszych najbliższych, których przecież nie przypadkowo dał nam Pan w darze. Podziękujmy dziś za nich i uwielbiajmy Boga w naszych rodzinach. Niech chwała Boża zagości w każdym Domu.