ŚWIADECTWA Z OKUNINKI

 

Zgłosiłem swój udział w Ewangelizacji, ponieważ poczułem, że jestem do tego „wystarczająco słaby”. To rozeznanie pozwalało mi wierzyć, że będę miał szansę doświadczyć mocy Tego, który mnie umacnia, a jednocześnie uchroni mnie przed teologicznym wymądrzaniem się. Jednakże w miarę, jak przybliżał się dzień wyjazdu zaczęły ogarniać mnie coraz większe wątpliwości typu: „co ja, siwy dziadek będę robił wśród młodych, spośród których niektórzy mogliby być moimi dziećmi, a inni nawet wnukami”. Jednakże dzięki codziennej Eucharystii, nocnej adoracji Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie i wspólnotowej modlitwie wstawienniczej przekonałem się, że „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. W Okunince, Pan postawił na mojej drodze ludzi zarówno młodych, jak i starszych ode mnie;  w mniejszym lub większym stopniu poranionych duchowo. Dał mi spotkać bliźnich, którym pod natchnieniem Ducha Świętego mogłem głosić Dobrą Nowinę, że JEZUS DAJE [także] TOBIE NOWE ŻYCIE, nawet jeśli uważasz, że na nie, nie zasłużyłeś. Niektórym trzeba było zaświadczyć, że to NOWE ŻYCIE dotyczy również życia ziemskiego. Szczególnie zapamiętam rozmowę z pewnym zdeklarowanym ateistą przekonanym, że życie składa się z przypadków, a po śmierci nie ma nic. Nawet u niego udało mi się z Bożą pomocą, sprowokować refleksję z nad jego wiarą.
Wszyscy zaświadczyliśmy i doświadczyliśmy, że chrześcijanin to człowiek radosny, który nie zawsze chodzi po wodzie, ale może stojąc w niej po kostki tańczyć na chwałę Bożą.
Nigdy w swoim życiu, tak jak nad Jeziorem Białym i po powrocie do domu nie doświadczyłem tego, że wiara umacnia się w tym, który się nią dzieli z miłością. Okazało się, że dla ewangelizowania – co jest jedynym zadaniem Kościoła, do którego i ja należę nie ma ograniczeń wiekowych, czego doświadczyłem na własnej skórze, pomarszczonej przez czas. Jeśli Pan Bóg pozwoli, za rok również pojadę, aby jako „duchowy egoista” samemu się ubogacić. Boże, jesteś Wielki!

MOHEROWY JERZY

Czułam wielki pokój przed ewangelizacją jak tylko usłyszałam o tej inicjatywie to wiedziałam że tam muszę być i uczyniłam też wszystko aby tak się stało. Ufałam Panu w tej kwestii we wszystkim szczególnie że naprawdę nie wiem co mnie czeka, w szczególności jeśli chodzi o samą ewangelizację bo pierwszy raz byłam na takiej masówce w swoim miejscu pracy wiedziałam co kogo boli znałam tych ludzi to mogłam im głosić dobrą nowinę o Jezusie Chrystusie ale do ludzi obcych? Było to dla mnie co najmniej trudne ale powiedziałam Ojcu Fiat, i wyruszyłam zwróciłam uwagę na osoby pokiereszowane przez życie a dla mnie to właśnie tam na początek trzeba zanieść Chrystusa aby jasniał i oczyszczal byłam w parze z Jerzym znaleźliśmy rozmawiać z człowiekiem który miał krzyż na piersi i on przyznał się od razu do Jezusa ale gdy opowiadał o swoim życiu to zobaczyłam że też ma ułożony już swój plan na to życie tak samo jak ja ma wybrane osoby które postanowił ze będzie kochał a resztę odrzuci wykasuje, podobnie jak ja i wtedy zrozumiałam że ten człowiek nie na darmo stanął na mojej drodze tutaj Jerzy przedstawił mu inny punkt widzenia na jego życie-Boży punkt widzenia, ja dopełniłam Kerygmatem.
W trzecim dniu czułam wielką radość widziałam że to co robimy jest dobre i podoba się Panu Bogu na plaży ludzie którzy tam wypoczywali też widzieli tą autentyczną radość jeden z płazówiczów krzyknął do mnie ze też by chciał dwie takie tabletki które my bierzemy pomyślałam czemu od razu ze to przecież Ciało i Krew Pańskie ale za daleko był żeby odkrzyczeć,ludzie byli bardzo pozytywnie nastawieni przechodząc koło nich można było usłyszeć szczęść Boże powiedziane z głębokim szacunkiem oraz Z Bogiem, pokazywano znaki chrześcijańskie. Kulminacyjnym momentem była Msza Święta niedzielna gdzie mówiłam świadectwo to było nie opisane uczucie jak tyle osób powierzyło swe życie Chrystusowi tak jak by ktoś w praktyce zorganizował Triduum Paschalne, inaczej żywa ewangelia przełożona na nasze czasy te konkretnie tu i teraz.

MAŁGOSIA

 

Bardzo się bałam tej ewangelizacji, gdyż nigdy wcześniej nie uczestniczyłam w tego rodzaju inicjatywie. Myślałam, czy jestem godna, aby mówić o Jezusie Chrystusie innym ludziom, czy mam wystarczającą wiedzę? Było wiele wątpliwości i dużo strachu. Teraz nie żałuję ani jednej minuty! Bóg nie wybiera uzdolnionych, lecz uzdalnia wybranych. Ten wyjazd dał mi siłę i odwagę. Pozwolił zdobyć nowe doświadczenie i śmiałość,aby mówić o Jezusie swoim bliskim,przyjaciołom,sąsiadom jak i ludziom spotkanym na ulicy,w sklepie czy pracy…..poznałam całą masę cudownych i wspaniałych osób. Nie żałuję, że nie leżałam na kocyku wśród słonecznych promieni nad ciepłą wodą z zimnym napojem w ręku, lecz w pocie czoła, choć z uśmiechem na twarzy i radosnym śpiewem na ustach chodziłam deptakiem oraz po plaży wśród turystów, głosząc Dobrą Nowinę o tym, że JEZUS ŻYJE! Jeszcze do niedawna nie sądziłam,że na środku plaży, wśród ludzi których widzę po raz pierwszy będę z dumą klęczała i modliła się. Być może taki gest, czy rozmowa zmieniły czyjeś życie, lub przynajmniej dało komuś coś do myślenia. Moje własne zmieniło się …

ANIA

 

Kolejny raz przekonałam się, że pomimo utrudnień, których doświadczałam i pustki w środku czułam, że mam być nad Jeziorem Białym w Okunince. Zrozumiałam, że sama droga do celu już mnie zmienia. Jezus uczy mnie, abym Mu ufała. Podczas ewangelizacji doświadczyłam bliskości Boga. Czułam się niesiona przez łaskę Bożą. Nasze działanie spotykało się z różnymi reakcjami: zaciekawienie, uśmiech, niedowierzanie, a czasem wyraźny głód Bożej Miłości. W podjętej posłudze ewangelizatora przekonałam się, jak wiele osób szuka Boga. Jezus pokazywał swoją moc, dając mi radość, pokój i równowagę duchową. Ewangelizacja nauczyła mnie też, większego słuchania, oddawania wszystkiego Bogu, a także odwagi. Bóg pokazał mi, że jesteśmy potrzebni sobie nawzajem. Wiara rodzi się ze słuchania i tylko On jednoczy, a ten skarb jest przechowywany w naczyniach glinianych, aby nie z nas była moc tylko z Boga. Dziękuję Bogu w Trójcy Jedynemu, za wszystkich ludzi, z którymi rozmawiałam. Rozmowy te duchowo mnie wzbogaciły. To był błogosławiony czas, który mi był bardzo potrzebny. Chwała Panu!

JUSTYNA

 

Ta ewangelizacja była dla mnie czymś zupełnie nowym, przez co na początku sądziłem, że będę czuł się nieswojo, ale było całkowicie odwrotnie. Atmosfera była naprawdę niesamowita i łatwo było mi nawiązać dobre relacje z osobami z innych wspólnot. Szybko dotarło do mnie to, że nie mogę czuć się nieswojo wśród osób, które tak jak ja kochają Chrystusa i przyjechały tu dla Niego, aby głosić ludziom jego miłość. Jednak największe wyzwanie przyszło w drugim dniu naszego pobytu w Okónince, w piątek. Wtedy zaczęła się prawdziwa ewangelizacja. To było naprawdę niesamowite, kiedy wyszliśmy na ulice z flagami i głośnikami, śpiewając pieśni i rozdając ulotki. Wszyscy ewangelizatorzy mieli w sobie tyle zapału, ile Izraelici podczas podbijania miast, w czasach starotestamentowych. Tak to wyglądało w moich oczach, jakbyśmy zdobywali to miasto i rzeczywiście myślę, że podbiliśmy serca tych ludzi, którzy się tam znajdowali. Później, gdy przeprowadzaliśmy bezpośrednie rozmowy z przebywającymi na plaży, wszystkie wątpliwości znikały. Pozostawało tylko pragnienie zaprowadzenia tych osób do Boga. Także ja sam byłem prowadzony przez Chrystusa podczas tej ewangelizacji, co odznaczało się tym, że kiedy sam szukałem osób do rozmowy, to rzadko mi się udawało, zaś gdy już sobie odpuszczałem dochodziło do najciekawszych spotkań. Te wszystkie wydarzenia, każda chwila, każda rozmowa, sprawiały, że doświadczałem tego, co głosiliśmy, że Jezus żyje. Bo chociaż spotkałem już Jezusa w swoim życiu, to jednak ciągle się od Niego oddalam i, tak jak apostołowie po zmartwychwstaniu, powracam do zwykłych, codziennych spraw. On zaś właśnie poprzez takie wydarzenia jak to staje przede mną i przypomina mi o swojej obecności. Ten wyjazd znacznie wzmocnił moją wiarę, moją pewność siebie i poczyniłem dzięki niemu kolejny krok naprzód w swoim rozwoju duchowym. Mam też przede wszystkim nadzieje, że przez moje uczestnictwo w tej inicjatywie, że przeze mnie działał Bóg i mogłem przyczynić się do powiększenia jego chwały.

TOMEK