ŚWIADECTWA Z PRZYSTANKU JEZUS 2014

(Kostrzyn, 27.07-03.08.2014)

 

Bóg posłał nas na Woodstock, abyśmy mówili o Jego Miłości, abyśmy doświadczyli mocy Jego Słowa i Żywego Kościoła. Teraz chcemy podzielić się z Wami tym co dał nam ten czas i jak Pan ewangelizował nas – ewangelizatorów.

 

Od kilku lat nosiłam w sobie pragnienie uczestniczenia w Przystanku Jezus, ale za każdym razem pojawiały się jakieś przeszkody. W tym roku gdy znowu usłyszałam o PJ od razu powiedziałam sobie, że nigdzie nie jadę, ponieważ wcześniej próbowałam i nic z tego nie wychodziło. Jednak Pan Bóg miał inny plan i dziękuję Mu za to z całego serca. Na początku miałam w sobie wiele obaw, ale gdy korowodem po raz pierwszy weszliśmy na pole Woodstockowe poczułam ogromne wzruszenie i pewność, że nie jesteśmy sami i jest Ktoś, kto nad nami czuwa. Pan działał pośród nas i przez nas, czasem wystarczyło tylko spojrzenie czy uśmiech. Każda przeprowadzona rozmowa była dla mnie wyjątkowa i wiele razy Jezus dotykał mnie, i wierzę, że poprzez te osoby również uzdrawiał moje zranienia i relacje. Pamiętam młodego chłopaka, który zaczepił mnie i kleryka, z którym tego dnia chodziłam. Powiedział, że wyszedł na chodnik i czekał, aż ktoś z PJ będzie przechodził. Pytał się co ma zrobić by zostać ochrzczonym, ponieważ jest trzecim pokoleniem bez sakramentu, a czuje, że w jego życiu brakuje czegoś ważnego – Boga. Nie zapomnę tych oczu, w których było widać ogromny ból i tęsknotę.
Dla mnie był to czas bardzo intensywnych rekolekcji, na których na nowo odkrywałam siebie, oraz doświadczałam ogromnej Bożej miłości.

Beata

 

Czas spędzony na ewangelizacji uczestników Przystanku Woodstock był dla mnie błogosławieństwem. Nie tylko mogłam dać coś od siebie, ale przede wszystkim przeżyłam niezwykłe rekolekcje. Każda osoba, z którą miałam możliwość rozmawiać lub po prostu jej słuchać, wniosła coś nowego w moje życie. Duch Święty działał nie tylko przez ewangelizatorów, ale również przez uczestników Festiwalu, od których mogłam się wiele nauczyć. Czas Przystanku Jezus stał się lekcją pokory i miłości. W osobach, które Pan stawiał na mojej drodze niejednokrotnie widziałam własne odbicie. Ale to, co najważniejsze – w każdej z tych osób można było dostrzec samego Jezusa. Ostatniego dnia oddalałam się od miejsca festiwalu ze świadomością, że Chrystus jeszcze nie dotarł do wszystkich, którzy Go szukają i potrzebują. Z bólem serca odchodziłam, wiedząc, że Pan pragnąłby zaprowadzić nas do jeszcze wielu osób. „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało” – te słowa towarzyszą mi od momentu wyjazdu z Kostrzyna nad Odrą i na długo pozostaną w moim sercu.
Dziękuję braciom i siostrom za modlitwę w intencji ewangelizatorów Przystanku Jezus. Wasza modlitwa była dla nas tarczą i siłą. Łączmy się w modlitwie, by Pan powiększył grono swoich uczniów–misjonarzy w przyszłym roku.

Agnieszka

 

Jadąc na Przystanek Jezus zastanawiałam się bardzo mocno, po co tak naprawdę tam jadę. Nie czułam, że to jest mój czas, czułam tzw. „beton”. Mimo wszystko spakowałam się i z ekipą wspólnotową ruszyłam w drogę. Boże jak Ty działasz przez tych ludzi – dziękuję Ci i dziękuje każdemu z nich z osobna.
Był czas rekolekcji i spowiedzi, do której poczułam się pociągnięta niczym liną, ale coś jeszcze jest nie było tak. W piątek, Bóg w swoim wielkim błogosławieństwie znów posłużył się wspólnotą, „wypchnął mnie” i poprowadził mnie na spotkanie ze Sobą. Przeżyłam czas modlitwy wstawienniczej, w której Jezus wlał we mnie radość i pokój i podarował mi Słowo i zadanie na przyszłość. Nie dość jednak było tego dobra, które działał w moim sercu. Następnego dnia zaskoczył mnie „bombardowaniem” Swojej Miłości!
BÓG JEST DOBRY!
Posługując się jednym z ewangelizatorów, Pan umył mi nogi. Broniłam się, ale On miał lepszy plan na ten czas. Poczułam jak w tym geście uniżenia człowieka Miłość Boża wypełnia mnie, otula moje serce. Pojechałam mówić o Miłości – bez przekonania, że będę potrafiła, i MIŁOŚĆ mnie znalazła. Uwielbiam Cię Jezu!

Ania

 

Od samego początku miałem ogromne pragnienie pojechać na Przystanek Jezus, z 1 strony to taka moja ciekawość by doświadczyć czegoś nowego a z 2 strony wiem że to Pan mnie prowadził i chciał bym tam pojechał… Gdy byliśmy już na miejscu przez pierwsze 3 dni moje serce napełniło się ogromną radością , codzienna Eucharystia i komunia święta pod postacią chleba i wina oraz niesamowicie piękne Uwielbienie rozradawało moje serce.. po prostu płakałem kilka razy dziennie z radości Pan rozpalał i poruszał moje serce.. Przez kolejne dni gdy była ewangelizacja spotykaliśmy mnóstwo ciekawych osób, jedni sami do nas podchodzili i chcieli rozmawiać o Bogu gdy widzieli nasze koszulki a do kolejnych prowadził nas Duch Święty. Byłem w parze z Wiktorem z Tarnowa niesamowitym człowiekiem od którego bardzo dużo się nauczyłem.. W ogóle to podczas całej ewangelizacji dostałem i nauczyłem się 3 razy więcej niż sam z siebie dałem.. Nauczyłem się i zrozumiałem że ewangelizacja to nie tylko mówienie świadectwa co Pan uczynił w moim życiu ale przede wszystkim słuchanie 2 osoby że czasem wystarczy prawie nic nie mówić po prostu być z 2 człowiekiem wysłuchać, przytulić, zrozumieć nie osądzać ale wspierać … Podczas całej ewangelizacji miałem spore trudności zdrowotne przyjechałem już bardzo mocno przyziębiony , ciągły kaszel i katar był dla mnie ciężarem ale zaufałem Panu do końca i Bóg dał mi siłę przetrwać ten trudny ale niezapomniany dla mnie czas.. Wróciłem zmęczony ale bardzo szczęśliwy przepełniony radością i optymizmem. Bóg jest Wielki i daje siłę.. Mam nadzieję że za rok ten Pan zechce się mną posłużyć i będzie mi dane pojechać..

Chwała Panu. Jezus żyje                                      

Sebastian

Nigdy nie planowałam wyjazdu na przystanek Woodstock, ani na przystanek Jezus. Ale ze względu, że już należę do wspólnoty ewangelizacyjnej i Pan właśnie tego ode mnie oczekuje, abym rozszerzała Jego Królestwo na ziemi w każdy sposób, stwierdziłam: czemu nie? Bałam się, ale podświadomie moje nastawienie było takie, że pojadę, wyciągnę parę osób z ich „bagna” i w ogóle będzie świetna przygoda. Pan szybko pokazał mi jak bardzo mam mylne mniemanie o sobie. Już na początku spotykałam na przystanku Woodstock osoby, które zawstydzały mnie swoją wiarą. Pozornie ignoranci, a w większości bardzo inteligentni i oczytani ludzie, którzy np. często mają większą wiedzę Pisma Świętego niż my. Ale jeśli miałabym opisywać ludzi jakich tam spotkałam, to nie da się ich włożyć do jednego worka. Były osoby poszukujące, mające wiele pytań, niezainteresowane, które jednak po chwili rozmowy oddawały życie Jezusowi, ale też osoby, które na nasz widok odchodziły nie oglądając się za siebie. Jednak jeśli Pan posługując się mną trafił do jakiejś osoby, to jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, ale to co ja otrzymałam i czego Pan mnie nauczył przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Gdy Pan do czegoś posyła, w pierwszej kolejności chce nas czegoś uczyć, a przy okazji przez nas trafia też do innych. W tym czasie Pan niesamowicie uczył współpracy z Duchem Świętym, pokazywał, że bez Niego nie jesteśmy w stanie nic uczynić. Dał mi lepiej poznać samą siebie, ale również inne osoby z przystanku Jezus jak i naszej wspólnoty Jednego Ducha. Dziękuje kochani za waszą obecność, modlitwę i wsparcie i dziękuje wspólnocie przede wszystkim za modlitwę, którą niesamowicie odczułam na polu Woodstockowym.

Magda