ŚWIADECTWA Z PRZYSTANKU JEZUS 2015

Kochani, siódemka naszych młodych i dzielnych sióstr na czele z diakonem Kamilem dzieliła się swą wiarą na tegorocznym Przystanku Jezus podczas Festiwalu Woodstock w Kostrzynie nad Odtrą. Publikujemy poniżej ich krótkie świadectwa:

Magda Sipajło: „Po dwóch dniach przygotowania orszak ewangelizacyjny wyruszył z pieśnią i tańcem na pole Woodstockwe. Mijaliśmy pierwszych woodstokowiczów, a ja nie mogłam na nich patrzeć. Ich twarze zdawały się być okropne, wręcz ohydne. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Dwa dni biskup Ryś mówił o miłości Jezusa, a ja poległam na samym początku. Właśnie, „ja”. Po co tu przyjechałam? Z jakimi oczekiwaniami, założeniami, planami na ewangelizację? Pan przypomniał mi, że nie przyjechałam tam dla siebie, ani nawet dla woodstokowiczów, ale dla Niego, dla Jezusa. Dopiero kiedy to zrozumiałam, Bóg wlał we mnie miłość do tych wszystkich ludzi. Pozwolił mi w każdym z nich dostrzec Jego obecność, ale przede wszystkim to, że On sam kocha ich o wiele bardziej niż ja mogłabym kiedykolwiek. I to Jemu bardziej niż mi, na nich zależy. Dlatego nie muszę się martwić i biec jak szalona, aby porozmawiać z jak największą ilością osób, tylko otworzyć się na Pana Boga, zacząć Go słuchać i stać się autentycznym Jego narzędziem. Nie byłam tam po to, aby kogoś do czegoś namawiać, przekonywać ani nawracać, byłam po to aby, iść z Bożą miłością, którą jakimś cudem Pan wlewał w moje serce, a to co Pan z tym dalej robił było niesamowite. Ludzi, których spotkałam, historie, które wysłuchałam i działanie Pana Boga w konkretnych sytuacjach, zmieniło moje rozumienie ewangelizacji. Przystanek Jezus uczy pochylania się nad konkretną osobą, choćby wydawałaby się niemająca żadnych perspektyw na dojście do Boga. To nic, Pan sam wie co robić, ja nie muszę tego rozumieć. Jestem wdzięczna Wspólnocie Jednego Ducha, że przyczyniła się do mojego rozwoju w kontekście ewangelizacji i Panu Bogu za Przystanek, gdzie mogłam Go spotkać.”

Kasia Wrzosek: „Woodstockowicze, z którymi rozmawiałam, wydali się być zagubieni, z brakiem wiary w siebie i nadziei na cokolwiek. Wszystko to, było ukryte pod wpływem alkoholu. Część z tych ludzi szuka Boga i jest ciekawa sfery duchowej. Dało się zauważyć, jak ewangelizacja, wspólna modlitwa i zwyczajne wysłuchanie przywraca im radość. Czas spędzony na „Przystanku Jezus” przybliżył mnie do Pana. Duch Święty działał niesamowicie przez nas wszystkich.”

Marysia Grudzińska: „Tygodniowy pobyt na „Przystanku Jezus” był dla mnie przede wszystkim czasem wzrostu w wierze. Pojechałam tam w celach ewangelizacyjnych, a mimo to przez pierwsze dni pobytu na PJ zadawałam sobie i Bogu pytania: co mówić, i jak mówić o Jezusie. Jednak przekonałam się o tym , jak wielką moc ma modlitwa. Pan sam stawiał nam osoby na naszej drodze, dawał rozeznanie gdzie mamy iść i jak mówić. Niezwykły był dla mnie także „Wieczór Chwały”, podczas którego odczułam, że Bóg mnie kocha (wcześniej tego nie rozumiałam). Niezwykle poruszyła mnie rozmowa z młodym chłopakiem – sierotą, który rzekomo oddał swoją duszę złemu. Było w nim coś bardzo dziwnego, ponieważ w pewnym momencie poczułam, że jakby prześwietlił moje myśli. Dzięki Panu mogłam porozmawiać z tym chłopakiem (przy tym modląc się nieustannie) i zaprowadzić go do kapłana. Idąc z nim i moją koleżnką Kasią odczuwałyśmy jak ciężko jest nam dojść do bazy Przystankowej. Pomimo tego, dzięki Bogu udało nam się dotrzeć na miejsce. Podsumowując, pobyt nad PJ był dla mnie niezwykły i owocny. Chcąc ewangelizować, tak naprawdę sama się ewangelizowałam i doznałam jak wielki jest Pan.”

Beatka Koczkodaj: „Na Przystanku Jezus byłam po raz drugi i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa! Czas wyjścia na Woodstock, rozmów z ludźmi jest dla mnie żywym doświadczeniem obecności Boga, Jego ogromnej miłości do mnie i każdego człowieka. Co chwile widać było, jak Pan dotyka serca i czasami wystarczyło się uśmiechnąć, z miłością spojrzeć na drugiego człowieka, okazać mu zainteresowanie. Ten Przystanek był dla mnie trudniejszy niż poprzedni ze względu na zimno, jakiego się nie spodziewałam w środku lata. Trochę było mi przykro, że w ciągu dnia byłam krócej na Polu Woodstockowym, a przez to przeprowadziłam mniej rozmów niż w ubiegłym roku ale zrozumiałam, że to nie o to chodzi, że właśnie ten swój trud mogę ofiarować za woodstockowiczów. Bardzo mocno wzruszyło i poruszyło mnie świadectwo jednego z braci z Przystanku Jezus, miałam wrażenie jakby sam Jezus przyszedł do mnie. Dziękuję wspólnocie WJD za konkretne przygotowywanie do ewangelizacji i przede wszystkim Panu Bogu za Jego MIŁOŚĆ i możliwość bycia na Przystanku Jezus.”

Agnieszka Kulesza: „Krocząc ciemną nocą przez pola Woodstockowe można się przerazić. Porozrzucane wszędzie śmieci, unosząca się wokół nieprzyjemna woń pomieszanych ze sobą zapachów alkoholu, potu, kurzu… A dookoła fala ludzi – niektórzy pomalowani sprayem, inni półnadzy, jeszcze inni w przebraniach różnego pokroju. Wielu pod wpływem alkoholu bądź narkotyków. Ale w tym tłumie jest coś pięknego. To człowiek – każdy oddzielnie. Czasem niedomyty, czasem pijany albo naćpany, a czasem zupełnie przeciętny student czy pracownik biura, który po prostu przyszedł na jeden koncert. Każda z tych osób jest Dzieckiem Bożym. I to prawda – przerażający jest widok tak bardzo zbłąkanych dzieci, które nie potrafią wrócić do Domu. Często zlęknione, a czasem już obojętne no to, czy kiedyś uda im się wrócić. A jednak, gdy trafią na jakąś rozświetloną twarz, i którą poznają, że jest z Domu Ojca, wtedy dokonuje się coś pięknego, bo wielu z nich wraca. To właśnie widziałam w czasie Przystanku Jezus, gdy wraz z ekipą ewangelizacyjną kroczyliśmy po polach woodstockowych. Nie byłam tam po to, by nawracać, pouczać, zarzucać swoim „doświadczeniem”. Byłam tam po to, by spotkać swoich braci i pokazać im drogę do Domu. Ale byli i tacy, którzy nie chcieli wracać. Wtedy wystarczyło przypomnieć jak Ojciec jest dla nas dobry i wspomnieć o Jego Miłości, a oni już sami podejmą decyzję. Czy było warto? Nie przeprowadziłam wielu spektakularnych rozmów. Ale choćbym miała pojechać tam dla jednej spotkanej osoby – było warto. Od pewnego młodego mężczyzny usłyszałam słowa: „Dajesz mi nadzieję, że mimo wszystko, będę zbawiony.” Może Pan Bóg postawił mnie w tamtym miejscu ze względu na tego jednego człowieka? A może raczej ze względu na mnie samą? Bo Woodstock stał się dla mnie lekcją miłości, pokory i zaufania Panu Bogu, wbrew wszystkiemu.”