Była sobota 23 stycznia godzina około 21.40. Siedzimy grupą w pokoju gościnnym tam gdzie zawsze robiło się kawę…

Rafał podsunął mi pomysł by zaparzyć sobie wody, wlać ja w termos i zanieść jak będziemy szli na górę do pokoju by mieć na rano po przebudzeniu coś do picia, bo z rana strasznie suszy. Zrobiłem tak jak radził, lecz siostry i bracia co pewien czas odchodzili od nas z grupki która była w tym pokoju gościnnym i prosili o wodę. Więc jak tu nie odmówić. Po krótkim czasie termos był już pusty. Rafał powiedział – „Zagotuj wodę i schowaj termos za sofę.” Wiec tak zrobiłem. Posiedzieliśmy jeszcze do około 23.30 a potem poszliśmy do pokoju z 1 szklanką i termosem pełnym wody. Termos postawiliśmy na stoliku i poszliśmy spać. Następnego dnia, w niedzielę rano budzi mnie budzik 6.20. Pierwsze co czuję to ogromne pragnienie, więc ręka do stolika po szklankę i termos. Wlewam sobie wody, chcę zaczerpnąć duży haust by ugasić pragnienie. Lecz szybko się parzę, termos utrzymał przez całą noc ciepło. Poczekałem, aż wystygnie i się w końcu napiłem. Potem była Jutrznia. Na niej lider Zdzisław powiedział – „Tylko 2-3 osoby zmienią się na dłużej po tych rekolekcjach” Myślę sobie tylko 2-3? Czemu tak mało? Przecież w życiu każdego musi być taki „termos” który zachowa ciepło naszego serca po takich rekolekcjach na dużo dłużej. Dlatego zastanówcie się co dla Was jest takim „termosem”? Chwała Panu


P.Sz