ZABŁĄKANA OWCA
Osobista miłość Boga do każdego człowieka…
Jezus kocha każdego takim, jakim jest, z jego wadami. W swojej miłości nie idealizuje ludzi; widzi ich z ich przeciwnościami i słabościami, z olbrzymimi możliwościami czynienia dobra i z niedołęstwem, które daje o sobie znać. „Chrystus wie, co kryje się we wnętrzu człowieka. Jedynie on to wie, i takiego go kocha, takich nas kocha.
Jak bardzo Jezus rozumie serce ludzkie i jakie pozytywne przekonanie żywi co do jego zdolności! „Oko Jezusa potrafi widzieć poprzez zasłony namiętności ludzkich i przenikać do głębi człowieka, tam, gdzie on jest sam, nędzny, nagi. On zawsze nas rozumie i zachęca nas, byśmy w żadnej sytuacji nie ustawali w walce. Obyśmy mogli zdać sobie sprawę z osobistej miłości Chrystusa do każdego człowieka, z jego troski starań!
Pan nas kocha!- jest to najważniejsza prawda naszego życia, rzeczywistość zdolna podnieść naszego ducha w każdej chwili, dzięki czemu jesteśmy radośni pomimo cierpienia i przeciwności. Jezus nas kocha zawsze, pomimo całej nędzy, która znajduje się w ludzkim sercu. „To sprawia, że Jego miłość jest tak niezrównana, tak wyjątkowa, tak po macierzyńsku czuła i wielkoduszna, że na zawsze pozostanie wyryta w pamięci ludzkości (…). Jego miłość do ludzkości jest inna od miłości głoszonej przez myślicieli i filozofów. Nie polega na jakiejś czystej wiedzy, ale jest życiem, co więcej, jest cierpieniem i umieraniem wraz z ludźmi. Nie ogranicza się do badania ludzkiej nędzy a następnie szukania środków, by jej ulżyć; Bóg sam styka się z tą nędzą. Nie potrafi, znając ją, nie wziąć jej na siebie. Miłość Jezusa wykracza poza granice własnego serca, by przyciągnąć do siebie bliźniego. Jezus utożsamia się z innymi, aby żyć i cierpieć wraz z nimi.
Nazywa ludzi braćmi i przyjaciółmi, i wiąże swój los tak ściśle z ich losem, że wszystko, cokolwiek się czyni dla drugiego człowieka, dla Niego się czyni. Ewangeliści wielokrotnie stwierdzają jak Jezus współczuł ludowi. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. Zawsze wzruszają Go nieszczęścia i cierpienia. Nie może powiedzieć nie, kiedy ktoś krzyczy z bólu, choćby to był ból poganki, jak owej Syrofenicjanki. Nie przestaje troszczyć się o tych, którzy do Niego przychodzą, nie zważając nawet na krytykę, że narusza szabat i przebywa wśród celników i grzeszników, chociaż gorszą się ci, którzy uważają się za wiernych Prawu. Nawet agonia nie przeszkadza Mu powiedzieć do dobrego łotra: Dziś ze Mną będziesz w raju. „Nic przed Bogiem nie ma tyle wartości, ile modlitwa za grzeszników. Za kogo Zbawiciel wisiał na krzyżu? – za grzeszników. Za kogo teraz ofiaruje zasługi swoje?- za grzeszników. Kim jest Maryja? – ucieczką grzeszników.
Jego miłość nie zna żadnego wyjątku. Nie daje najmniejszego pierwszeństwa jakiejś określonej klasie. Przyjmuje bogatych, jak Nikodem Zacheusz czy Józef z Ąrymatei oraz ubogich jak Bartymeusz, żebrak, który po uzdrowieniu szedł za Nim drogą. W podróżach towarzyszyły Mu czasem kobiety, które posługiwały ze swoich dóbr. Szczególnie troszczy się o tych najbardziej potrzebujących co do ciała, ale nade wszystko – o potrzebujących na duszy. To pierwszeństwo wobec najbardziej potrzebujących nie wyklucza jednak nikogo, nie ogranicza się jedynie do pozbawionych majątku, do osób z marginesu społecznego. Są bowiem nieszczęścia wspólne dla wszystkich warstw społecznych: samotność, brak czułości…
Nasze życie jest historią miłości Chrystusa, który tylekroć na nas spogląda z upodobaniem, który tyle razy wychodzi na poszukiwanie nas. Zastanówmy się dzisiaj, jak w tym momencie życia odpowiadamy na taką troskę ze strony Pana. Jak często z należną miłością staramy się przyjmować sakramenty?
Czy uznajemy Chrystusa w kierownictwie duchowym lub przyjmując upomnienie braterskie? Czy patrzymy z wdzięcznością na samotność tych ludzi w Kościele -Pasterzy – którzy dbają o naszą duszę? Czy w tych sytuacjach umiemy zawołać: To jest Pan!?