„Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić”
O tym, jak bardzo potrzebna i cenna jest sól, nie trzeba nas przekonywać. A Chrystus nas, chrześcijan, nazywa solą. To jest zaszczyt! Jeśli dobrze rozumiemy, chciał nam przez to przypomnieć nasze wielkie zadanie: chronić świat przed moralną zgnilizną i dodawać mu smaku… Jeśli sól jest tak cenna, to dla tych dwóch właściwości. Nasze postawy ujawniające się w zachowaniu i w słowach maja być zarówno w rodzinie, jak i w całej społeczności obroną przeciw rozprzężeniu moralnemu, przeciw grzesznym wybrykom cielesności i przeciw zepsuciu obyczajów. A tam, gdzie zagnieździły się niechęć i zmęczenie, depresja i rozpacz, tam mamy wnieść swój optymizm promieniujący z wiary, że Bóg jest dobry i wszechmocny, że cokolwiek się stanie, każdą złą sytuację, każdą krzywdę, stratę, każde potkniecie się, może przemienić na zysk w sensie duchowym. A gdybyśmy nawet wszystko stracili, zawsze to, co najpiękniejsze, mamy jeszcze przed sobą…Jesteśmy więc solą Chrystusa, którą rozsypał po całym świecie, aby go chronić od moralnej zgnilizny i dodawać mu smaku, optymizmu oraz wynikającej z wiary dobroci i mocy. Nie można pozwolić, by ktoś zabrał naszą sól! Nie oddawajmy jej, grzesząc, diabłu, nie straćmy jej z powodu niepowodzeń, brońmy swego optymizmu, swojej wiary w Boga, który jest dobry i mocny. Zawsze musimy uciekać ku morzu, ku niewyczerpanym pokładom naszej soli-ku Chrystusowi.