Wtorek 15 kwietnia

Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie zaprzesz.”

Oto Piotr, należący do grona najwybitniejszych w otoczeniu Zbawiciela, uczeń o płomiennym sercu, gorący entuzjasta, zawiódł w chwili decydującej. Uległ prawie bez walki. Bywają niekiedy klęski zaszczytne, nawet pełne chwały, ale klęska Piotra była sromotna, haniebna. Nic mu na razie nie groziło. Uciekających uczniów po pojmaniu Zbawiciela nikt nie ścigał. Garstki wiernych, którzy z Janem na czele stali pod krzyżem, a potem złożyli ciało Jezusa do grobu, nikt nie prześladował. Ale strach ma zawsze wielkie oczy. A gdy człowieka owładnie strach, serce truchleje i usta wypowiadają słowa, których wstydzić się trzeba do końca życia. Tak było i z Piotrem. Historia zaparcia się Piotra jest naszą ogólnoludzką, bardzo smutną i bardzo powszechną historią. Kto nigdy nie załamał się i nie zawiódł, niech pierwszy rzuci w Piotra kamieniem. Rozważany dziś fragment Ewangelii każe nam zapytać się siebie samych, gdzie jesteśmy obecnie w naszej pielgrzymce wiary? Czy jest to wiara niedojrzała, która zapiera się Jezusa czy też wiara ugruntowana, która daje o Nim świadectwo i gotowa jest oddać za Niego życie?