Wtorek 16 czerwca
„Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują.”
Tak, już to wszyscy słyszeliśmy i dobrze wiemy, że chrześcijanin to ten, który miłuje swoich nieprzyjaciół. To jest trudne, kochać swojego wroga, który… no właśnie, ale kto jest moim wrogiem? Staram się żyć w zgodzie z Panem Bogiem i ludźmi, nie mam specjalnie jakichś dużych konfliktów, a na pewno nie takich, przez które miałabym kogoś nazywać wrogiem. Jeśli tak jest, to dziękuj Panu, ale pamiętaj, że nie jesteś zwolniony od próby kochania. Bo skoro nie masz jasno sprecyzowanego wroga, to ten wróg może się objawić w każdym, nawet w najbliższej osobie. Człowiek jest tylko człowiekiem i może zawodzić, dlatego czasem czujemy się jakby nasz przyjaciel stał się naszym nieprzyjacielem. Choćby na chwilę, ale ta właśnie chwila, często okazuję się naszą próbą miłości. Patrzę przez pryzmat miłości na osobę, która świadomie czy nie, właśnie dała mi w kość? Potrawie widzieć w niej Dziecko Boże, które mimo wszystko jest do śmierci kochane przez Ojca? Ile razy ostatnio ugryzłeś się w język, chcąc wypominać czy oskarżać, (nawet w dobrej wierze!) za niepochlebne czyny swojego brata? A może Pan stawia mi takiego chwilowego nieprzyjaciela na drodze, abym nauczył się bardziej i bezwarunkowo kochać? Jezu, dziękuję Ci, za każdą próbę miłości, wobec bliźnich. Napełnij mnie proszę, poczuciem, że Ty kochasz każdego człowieka, wroga i przyjaciela mojego, taką samą, pełną miłością.