CHRZEŚCIJAŃSKI SENS DÓBR ZIEMSKICH
3. Rozwijać talenty dane nam przez Pana dla dobra innych.
Winniśmy rozwijać bez lęku, bez fałszywej skromności i nieśmiałości wszystkie talenty, które dał nam Pan. Powinniśmy wkładać całe swoje siły w to, aby społeczeństwo dokonywało postępu i stawało się coraz bardziej ludzkie oraz stwarzać niezbędne warunki, aby wszyscy prowadzili życie godne, jak przystoi dzieciom Bożym. Winniśmy się nauczyć dawać z własnych rzeczy, wspierać w zależności od własnych możliwości instytucje i zakłady, które ubogacają człowieka i wyzwalają go z nieludzkich sytuacji i braku kultury. Winniśmy w miarę swoich możliwości starać się, aby nie było nierówności i różnic społecznych wołających o pomstę do nieba; z jednej strony – ludzi, którzy codziennie walczą o przeżycie, z drugiej – marnotrawstwa, które uwłacza stworzeniu Bożemu.
Spotkamy się z wieloma trudnościami wewnętrznymi w naszym sercu, gdzie tkwią korzenie egoizmu, niepohamowanego dążenia do posiadania, i zewnętrznymi – trudnościami środowiska niepohamowanie dążącego do dóbr konsumpcyjnych. To zewnętrzne środowisko, często mocno przesycone zmysłowością, jest „bardzo odpowiednim środowiskiem, w którym kwitną wszelkiego rodzaju zboczenia moralne: erotyzm; wynoszenie ponad wszystko przyjemności, cenionej i kultywowanej dla niej samej; degradacja z powodu nadużywania alkoholu, narkotyków, itd. Jest oczywiste, że tego rodzaju ekscesy jawią się jako następstwo głębokiego niezadowolenia, które dręczy człowieka, kiedy ten oddala się od Boga (…). Skutek tego jest widoczny; mężczyźni i kobiety – a jest ich już niezliczona ilość – są pozbawieni ideałów, kryterium i jasnego sensu rzeczy i życia, buntują się przeciwko Panu i Jego Pomazańcowi.
Dla większości chrześcijan, dla tych, którzy mają się uświęcać w życiu codziennym, kroczenie za Chrystusem oznacza rozwijanie swoich zdolności – również w zakresie tworzenia i rozkwitu dóbr materialnych. Chrześcijanin winien pracować dla dobra całego społeczeństwa, poczynając od własnej rodziny, która winna posiadać niezbędne środki, pomagać bardziej potrzebującym, czy też stwarzać nowe miejsca pracy… Ale celem życia chrześcijanina nie może być bogacenie się, gromadzenie dóbr, posiadanie ich jak najwięcej. Prowadziłoby to do wielkiego zubożenia jego osoby. Umiarkowanie w posiadaniu i korzystaniu z dóbr daje chrześcijaninowi dojrzałość ludzką i nadprzyrodzoną, która pozwala iść z bliska za Chrystusem i prowadzić wielkie apostolstwo w świecie. Najświętsza Maryja Panna, która najlepiej umiała praktykować cnotę ubóstw a, pomoże nam dzisiaj poczynić w tym względzie jakieś postanowienie, może niewielkie, ale bardzo konkretne.