Wtorek 17 kwietnia
„(…) dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”.
Głód samotności, głód wiary w siebie, głód poczucia własnej wartości, głód powodzenia, uznania w oczach drugiego człowieka, głód miłości… tak dobrze to znamy. Głód często tak silny, że przesłania nam jasność umysłu, zatraca serce, aż zaczynamy na oślep zapychać się pustymi kaloriami – przelotnymi, jeszcze bardziej wyniszczającymi nas związkami, alkoholem, pornografią, udawaniem kogoś innego, narkotykami, życiem ludzi z ekranu… Jednak głód nie ustępuje – wręcz przeciwnie – łaknienie staje się tak wielkie, że zaczynamy się zastanawiać, czy nie umrzemy z tego głodu. Głód Boga. Jedynie w Nim możemy znaleźć wartości, które odżywią nasze serca, nasz umysł, ciało, ducha. W Bogu jest to wypełnienie, którego często tak rozpaczliwie szukamy w innych ludziach, w rzeczach, w używkach. Nie marnujmy ani jednego dnia na uciekanie od życia, na szukanie zastępników. Oddajmy się Bogu, by przenikał nas całych, byśmy Nim nasyceni mogli w końcu każdą komórką naszego ciała żyć na maksa. Jezu, największa Miłości, bądź uwielbiony w życiu, do którego dzisiaj nas obudziłeś. Dzięki Ci za to, że zawsze Jesteś, że Ty jedyny nigdy nie zawodzisz.