Wtorek 2 lipca
„Nagle zerwała się gwałtowna burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź (…)”.
Fragment czytanej dzisiaj Ewangelii jest jednym z wielu świadczących o tym, że Jezus nie zapewnia nam poukładanego życia, od A do Z rozpisanego i zaplanowanego (przez nas) co do joty. Kto z nas nie zna sytuacji uczniów, którzy byli przekonani, że toną? Chyba każdy przeżył moment poczucia, że lada chwila wszystko runie, że już pozamiatane, że już nic się nie da zrobić. O. Adam Szustak powiedział kiedyś: „Jak piorun pierdyknie w wodę, to ryby nie zabije”. Coś w tym jest. Zwłaszcza, że ryba jest symbolem Jezusa Chrystusa i była ona znakiem rozpoznawczym wśród pierwszych chrześcijan. Dlatego, kiedy w Twoim życiu zalewają Cię fale niepowodzenia, samotności, problemów finansowych, bezrobocia czy choroby, nie uciekaj przed burzą, jeśli trzymasz się blisko Chrystusa. W czasie burzy, w skutek wyładować elektrycznych, powietrze zmienia się na lepsze, czystsze, a gleba zostaje spulchniona i użyźniona, co ma znakomity wpływ na wzrost roślin. Podobnie w naszym życiu – jeżeli Pan Bóg dopuszcza w nim burzę, nie panikujmy, ale pozwólmy, by fale obmyły nas z tego, co dla nas niekorzystne. Pozwólmy Bogu działać, nawet, jeśli z hukiem jak przez uderzenie pioruna chce wypalić to, co nie wydaje w nas owocu. Działaj w nas Panie, ożywiaj glebę naszych serc. Zabieraj od nas trwogę w trudnych momentach i nie pozwól, by była ona większa, niż ufność Tobie. Bądź uwielbiony Jezu, który zawsze jesteś przy nas i czuwasz, nawet, kiedy tego nie potrafimy dostrzec.