Wtorek 20 listopada

„Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany.”

Dla Jezusa każda motywacja człowieka jest dobra do spotkania z nim. Czy to będzie ciekawość nauki Mistrza z Nazaretu, czy zasłyszane opowieści o cudach, które On uczynił, czy pragnienie uzdrowienia, czy długo noszona prośba – każde z tych naszych doświadczeń stanowi punkt wyjścia, a właściwie stanowi punkt startowy, by wejść wyżej, by dać się zobaczyć Jezusowi. Sykomora była dużym drzewem, na które można było łatwo wejść, dzięki niskim gałęziom, stąd Zacheusz, człowiek niskiego wzrostu mógł zobaczyć przechodzącego Jezusa. To właśnie nasze pragnienia, tęsknoty, wszelkie braki, a nawet grzechy prowadzą nas do spotkania z Jezusem. Czy On kocha nas mniej, kiedy stoimy ubrudzeni grzechem w kolejce do spowiedzi? To właśnie Jezus inicjuje spotkanie z Zacheuszem, a przez to doświadczenie przyjęcia Zacheusz wraca do swojego domu, do swojej głębokiej tożsamości, człowieka sprawiedliwego, czystego. To właśnie Jezus przywraca mu jego własne imię – tożsamość, o której zapomniał przez życie na własny użytek i interes, skoncentrowane na zagarnianiu tylko dla siebie pieniędzy. Tym, co odmienia nasze życie jest darmowa miłość Boga Ojca, której doświadczamy w spotkaniu z Jezusem, a rozwijamy przez „tracenie” czasu na byciu z Nim w modlitwie, w słuchaniu Słowa, w otwartym sercu na potrzeby bliźnich. Warto też zobaczyć dziś zbawienne przynaglenie Jezusa, który mówi do Zacheusza, że dziś musi się zatrzymać w jego domu. Tam, gdzie jest człowiek pogubiony, tam Jezus nie tylko pragnie, ale wręcz musi wejść do jego domu. To jest przedziwny wyraz miłości Jezusa, który nie może przestać kochać grzesznika. To jest dobra nowina dla każdego z nas. Ktoś napisał kiedyś: „Dałem Bogu wiele powodów, aby przestał mnie kochać. Jednak żaden z nich nie przekonał Go.” Dzięki Ci Jezu, że nigdy nie rezygnujesz ze mnie, nawet kiedy ja uważam się za …