ŚW. MATEUSZA APOSTOŁA I EWANGELISTY

2. Radość z powalania.


Aby uczcić dzień swojego powołania i podziękować za nie, św. Mateusz wydał wielkie przyjęcie, na które zaprosił swoich przyjaciół, z których wielu uważano za grzeszników. Ten gest odzwierciedla radość nowego Apostoła z powodu powołania Bożego, które jest tak wielkim dobrem, że powinniśmy radować się z niego zawsze. Jeżeli będziemy zwracać uwagę na wyrzeczenie, którego wymaga wszelkie zaproszenie Chrystusa do naśladowania Go w sposób zdecydowany, może ogarnąć nas smutek, jak owego bogatego młodzieńca, który nie chciał: opuścić swoich bogactw i odszedł zasmucony. Myślał jedynie o tym, co ma opuścić. Nie zaznali cudu przebywania z Chrystusem i służenia za narzędzie dla wielkich rzeczy. „Może wczoraj byłeś jedną z tych osób zgorzkniałych, zawiedzionych w swych ludzkich ambicjach. Dzisiaj, od kiedy On wkroczył w Twoje życie -dzięki Ci, mój Boże! – śmiejesz się i śpiewasz, i wszędzie promieniejesz uśmiechem, Miłością i szczęściem.

Ten, kto został powołany przez Jezusa Chrystusa – a wszyscy zostaliśmy powołani, nie powinien przypominać owej postaci, o której wspomina Jezus przy końcu przypowieści o synu marnotrawnym: starszego brata, który pozostał w gospodarstwie ojca, był pracowity, nie opuszczał granic ojcowskich posiadłości, który był wierny, ale bez radości, bez miłości do swego młodszego brata, powracającego po długiej nieobecności. Jest to żywy obraz sprawiedliwego, który nie potrafi zrozumieć, że możliwość służenia Bogu i cieszenia się z Jego przyjaźni i obecności już oznacza ciągłe święto. Nie rozumie, że w tej służbie sam Bóg stanowi nagrodę, że służyć, oznacza królować. Bóg oczekuje od nas radosnej służby, nie z przymusu, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg.

Kiedy służymy Panu, kiedy odpowiadamy tak na Jego wezwania, zawsze jest dosyć powodów do świętowania, do dziękczynienia, do radości. Św. Mateusz stal się wyjątkowym świadkiem życia i działalności Nauczyciela. Nieco później został wybrany na jednego z Dwunastu, aby iść za Panem wszędzie: słuchał Jego słów, patrzył na Jego cuda, był wśród najbliższych, którzy sprawowali Ostatnią Wieczerzę i był przy ustanowieniu Eucharystii, słyszał także testament Pana o przykazaniu miłości i towarzyszył Chrystusowi w Ogrodzie Oliwnym, gdzie wraz z innymi uczniami rozpoczął Kalwarię trwogi, zwłaszcza gdy opuścił Jezusa. Nieco później zaznał radości Zmartwychwstania, a potem Wniebowstąpienia, otrzymał nakaz głoszenia Dobrej Nowiny aż po krańce ziemi. Jeszcze później, z uczniami i Najświętszą Maryją Panną, otrzymał ogień Ducha Świętego podczas Zielonych Świątek. Pisząc Ewangelię będzie wspominał tak wiele miłych chwil spędzonych przy Nauczycielu. Zrozumiał, że warto żyć przy Chrystusie. Jakże inaczej wyglądałoby to wszystko, gdyby owego ranka pozostał przy swoim stole celnika i gdyby nie poszedł za Jezusem! Nasze życie – doskonale to wiemy – warte jest trudu, jeżeli przeżywamy je przy Chrystusie, w coraz większej wierności i odpowiedzi na łaskę. Jeżeli na każde wezwanie, które kieruje do nas Jezus, odpowiadamy chętnie i z radością.