Wtorek 24 października

„Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie.”


Kolejny raz Jezus przypomina nam, byśmy czuwali, byśmy nie ustawali w modlitwie, w trwaniu przy Nim. Przypomina, że choć martwimy się o wiele, potrzeba nam tylko jednego. Niech w trudnych momentach, albo długiej duchowej pustyni, nasza wiara nie gaśnie! Jezus w swojej przypowieści mówi, że szczęśliwi Ci słudzy, których Pan zastanie czekających na Niego, być może na Jego „powrót” właśnie z tej ich duchowej pustyni, jaką i my dzisiaj może przeżywamy. Im bardziej skomplikowane wydaje nam się nasze życie, im trudniej, tym więcej uwielbiajmy Boga w całym tym zagmatwaniu. Czasem Jezus próbuje do nas dotrzeć w dziwny, a może nawet chaotyczny dla nas sposób. Na przykład bardzo zależy nam, by zdążyć na spotkanie naszej wspólnoty, a wtedy słyszymy komunikat, że nasz pociąg ma opóźnienie. Gorycz i żal sięga zenitu: „Tak starałam się ze wszystkim wyrobić, pędzę  wprost z pracy, a tutaj – totalna klapa, hamulec, Boże, dlaczego!?” I właśnie w takiej sytuacji, w tym, co nam zepsuło humor, rozwaliło nasz plan, zdenerwowało, zawiodło, w tej burzy niekoniecznie pozytywnych emocji, można usłyszeć delikatny, łagodny głos: „Czy jechałaś tam dla Mnie…? Bądź ze Mną, tu i teraz, Ja Jestem”. Nie gońmy za niewiadomym, nie pozwólmy, by nasz pęd przesłonił nam Jezusa, który przychodzi i chce do Nas mówić, w każdym momencie. Dajmy Mu szansę… poświęćmy Mu czas, byśmy mogli Go usłyszeć. Nawet, gdy wydaje nam się, że sytuacja w jakiej się znaleźliśmy jest beznadziejna. Dla Jezusa nie jest! „Dla Boga nie ma nic niemożliwego”. Panie otwieraj nasze serca, przychodź, rozgość się w naszym życiu, wypełniaj je Tobą, przenikaj nas i prowadź. W każdym momencie naszego życia – bądź uwielbiony Panie!