Wtorek 3 lutego
„Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela? Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: Nie bój się, wierz tylko!”
Czy ta sytuacja nie jest Ci znana? Myślę, że dobrze wiesz o czym tu jest mowa. Gdy prosisz w modlitwie Jezusa o pomoc, w trudnej albo wręcz tragicznej sytuacji – to tak jakbyś szedł do Niego i niemalże ciągnął za Jego świętą rękę, żeby poszedł za Tobą, aby coś zaradził, przyszedł i odplątał to co się skomplikowało. Ale czy chwytasz się Boga jako ostatniej deski ratunku, gdy wyczerpią się już wszystkie Twoje pomysły? Czy ufasz Mu jako Komuś, Kto rzeczywiście ma nad wszystkim władzę? W jednym i w drugim przypadku Jezus i tak idzie, aby razem z Tobą zmierzyć się z tym problemem. Jednak to my często nie dochowujemy wierności wątpiąc w siłę Stwórcy zaczynając wierzyć bardziej swoim oczom, które patrzą tylko po ludzku, jak ludzie od przełożonego synagogi, którzy widzieli tylko śmierć dziewczynki i zapomnieli o Wszechmocnej mocy Boga. A Jezus słysząc narastające zewsząd wątpliwości jest jeszcze bliżej Ciebie i chce Ci dodać otuchy: „Nie bój się, wierz tylko!”. Właśnie wtedy, gdy Ci się wydaje, że jesteś sam i nie widzisz żadnej pomocy ze strony Boga, On wówczas jest najbliżej. Zależy tylko od Ciebie czy obrazisz się na Niego, że się spóźnia, czy jak Jair będziesz wierzył mimo wszystko. Bo Pan może przyjść nawet trzy dni za późno, ale zawsze na czas. To wszystko co masz zrobić: „wierz tylko!”. Dzięki Ci Panie, że Ty nigdy mnie nie zostawisz samemu sobie i że z każdej ciężkiej sytuacji, jesteś gotowy mnie wyciągnąć.