LUDZIE WIARY

2. Kiedy słabnie wiara, trudności się wyolbrzymiają.


Wiara, mocna na początku – osłabła. Piotr zdał sobie sprawę z fal, wiatru (św. Jan mówi, że jezioro burzyło się od silnego wichru), z tego że jest rzeczą niemożliwą, aby człowiek kroczył po powierzchni wody. Przejął się trudnościami i zapomniał o tej jedynej rzeczy, która go utrzymywała na powierzchni: o słowie Pana. Na widok przeszkód, które sobie teraz uświadamia, jego wiara słabnie, a cud zależał od całkowitej ufności w Chrystusa. Bóg domaga się czasami rzeczy na pozór niemożliwych, które stają się rzeczywistością, kiedy działamy z wiarą, z oczyma utkwionymi w Panu. Pewnego razu Założyciel Opus Dei, św. Josemaria Escriva powiedział do jednej ze swoich duchowych córek, która udawała się do innego kraju, gdzie czekały ją naturalne trudności związane z początkiem pracy apostolskiej: Kiedy cię o coś proszę, córko, nie mów mi, że jest to niemożliwe, bo to ja już wiem. Ale od chwili, kiedy zapoczątkowałem Dzieło, Pan domagał się ode mnie wielu rzeczy niemożliwych… i udało się! Udało się! Rozpoczęcie prac apostolskich w wielu krajach…, pojawiły się powołania i ludzie gotowi do współ pracy w tych zadaniach z wielką wspaniałomyślnością i wyrzeczeniem. Często powtarzał im: potrzebni są ludzie posiadający wiarę, a będą się dziać na nowo cuda Pisma Świętego. I cuda te dzieją się codziennie na ziemi… tak zawsze działo się tak w historii Kościoła. Kto mówi o Bogu, mówi w istocie o Kimś wiecznym, niezmiennym, zawsze takim samym, wiernym, doskonale sprawiedliwym. Wynika stąd, że powinniśmy bezwzględnie przyjmować Jego słowa, całkowicie Mu wierzyć i ufać. Jest On wszechmocny, łaskawy i czyniący dobro. Któż mógłby nie pokładać w Nim całej swojej nadziei?.

To Bóg utrzymuje nas na powierzchni i sprawia, że przypominanym owoce pośród pozornych niemożliwości w środowisku, które często jest przeciwne ideałom chrześcijańskim. To On sprawia, iż kroczymy po wodach, a warunek jest zawsze taki sam: patrzeć na Chrystusa i nie zwracać zbytnio uwagi na trudności i pokusy.

Św. Jan Chryzostom, komentując tę Ewangelię wyjaśnia, że Jezus dał poznać Piotrowi przez to doświadczenie, iż cała Jego moc pochodzi od Niego, a On sam może jedynie spodziewać się słabości i nędzy. I dodaje: Kiedy brakuje naszego współdziałania, przestaje także działać pomoc Boża. Dlatego w chwili, kiedy Piotr zaczął się obawiać i wątpić, zaczął też tonąć.

Kiedy słabnie wiara, trudności się wyolbrzymiają. Żywa wiara zależy od mojej zdolności odpowiedzi temu Bogu, który mnie wzywa i chce ze mną obcować, być moim przyjacielem, wielkim świadkiem mojego życia. Dlatego, jeżeli Mu odpowiadam i Go kocham, i jest On kimś bardzo bliskim w moim życiu, a ja żyję przy Nim – umacniam swoją wiarę, gdyż moja wiara zasadza się na Bogu. Natomiast jeżeli się dystansuje od Boga, jeżeli o Nim zapominam, jeżeli Bóg pozostaje na uboczu mojego życia, które pochłaniają sprawy czysto materialne i ludzkie; jeżeli ulegam bezpośredniej oczywistości i Bóg zamazuje się w mojej duszy, jakże mogę mieć żywą wiarę? Dlatego powinniśmy powiedzieć, że ostatecznie wszystkie trudności życia wiarą sprowadzają się do ich genezy, do oddalenia się od Boga, odsunięcia się od Niego, przestania spotykania się w z Nim twarzą w twarz. Wówczas nabierają sił pokusy i trudności. Gdyby Piotr nie odwrócił swoich ufnych oczu od Nauczyciela, utrzymałby się na powierzchni wody i doszedł to Pana. Kiedy jesteśmy pogrążeni w modlitwie, wszystkie burze razem wzięte, burze w głębi duszy i burze w otoczeniu nie potrafią nic zrobić. Natomiast porzucenie modlitwy, brak w niej zażyłości lub anonimowość oznaczają narażenie się na pogrążenie w smutku, pesymizmie i w pokusie.

Nasza wiara nigdy nie powinna osłabnąć, choćby stanęły przed nami ogromne trudności, choćby nam się wydawało, że nas zmiażdżą. Co z tego, że będziesz miał przeciw sobie cały świat i wszystkie jego moce. Ty idź naprzód!

Powtarzaj słowa psalmu: Pan światłem i zbawieniem moim, kogóż mam się lękać. Choćby stanął naprzeciw mnie obóz, moje serce bać się nie będzie.