Wtorek 4 kwietnia
„Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że Jezus powiedział do niego: «Zakup, czego nam potrzeba na święto», albo żeby dał coś ubogim. On więc po spożyciu kawałka chleba zaraz wyszedł. A była noc.”
W dzisiejszej Ewangelii mamy ukazane sceny z Ostatniej Wieczerzy. Wydawać by się mogło, że na tym etapie Apostołowie powinni być już konkretnie przeszkoleni, bezbłędni, piękni, jak na obrazie Leonarda da Vinci. Wczytaj się w tekst i spróbuj dostrzec, co tam „się wyprawia”. Jedyną poważną i racjonalną osobą jest tam Pan Jezus. Chrystus zapowiada zdradę, pokazuje konkretnie, kto tego dokona, a Apostołowie: „Pewnie idzie po jedzenie, albo dać coś ubogim.” W środku nocy?! Ile razy słyszysz tylko to, co chcesz usłyszeć? Albo, tak jak Piotr, wywyższasz się, a nic z tego nie wynika? Sytuacja nie wygląda zbyt optymistycznie i wiemy jak się kończy. Tak, ci ludzie pójdą na cały świat! Tak, będą głosić Ewangelię! Pan Jezus ich powołał, nauczał, gromił i wydaje się, że po takim czasie powinni coś rozumieć, a oni dalej nic… Własną siłą, wiedzą nic nie zdziałasz. Pan ich powołał, wydarzyło się wiele, wiele im również powiedział, umarł i zmartwychwstał. Dał im czas, powoli i stopniowo, żeby potrafili znieść to jarzmo. Dopiero, gdy dał im Ducha Świętego, rozeszli się i głosili, czynili cuda Bożą Mocą. Wyjaśniły się sprawy wcześniejsze, spojrzeli z innej perspektywy. Cierpliwości. Nie nadajesz się? Akurat…