OFIAROWANIE PAŃSKIE

2. Oświecać innych światłem Chrystusa.


Maryja i Józef przybyli do Świątyni, pragnąc wiernie wypełnić to, co było ustanowione przez Prawo. Jako symboliczny okup ludzi ubogich ofiarowali parę synogarlic. I tam wyszedł im naprzeciw starzec Symeon, człowiek sprawiedliwy, który wyczekiwał pociechy Izraela. Duch Święty objawił mu to, co dla innych pozostawało zakryte. Symeon wziął Dziecię w objęcia, błogosławił Boga i mówił: Teraz o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego Izraela. Jest to hymn radości. Całe jego Zycie było gorącym oczekiwaniem Mesjasza.

W kazaniu na to święto św. Bernard mówi nam o zwyczaju zaczerpniętym z dawnej tradycji, o której wspomina wiele innych świadectw: o procesji z zapalonymi świecami. Dziś – mówi ten Święty – zanosi się do świątyni Pańskiej Pana świątyni. Również Józef ofiaruje Bogu nie swego syna, lecz umiłowanego Syna Bożego; rozpoznaje Go jako Mesjasza prorokini Anna. Tych czworo odbyło pierwszą procesję, która następnie będzie kontynuowana we wszystkich zakątkach ziemi przez wszystkie narody.

Liturgia tego święta uwyraźnia znaczenie życia chrześcijanina jako ofiary dla Pana, wyrażonej w precesji z płonącymi świecami, które spalają się powoli, dając światło. Chrystus zapowiadany jest jako Światło, które oświeca świat pogrążony w ciemnościach. Światło w potocznym języku jest symbolem życia (ujrzeć światło dzienne, zobaczyć światło dzienne po raz pierwszy – to zwroty określające narodzenie), prawdy (chodzić w ciemnościach jest synonimem niewiedzy i pomieszania), miłości (mówi się, iż miłość płonie). Natomiast ciemności oznaczają samotność, zagubienie, błądzenie… Chrystus jest Życiem świata i każdego człowieka, Światłem, które oświeca, Prawdą, która zbawia, Miłością, która prowadzi do pełni… Zapalona świeca niesiona dzisiaj – jeśli jest to możliwe – w procesji przed Mszą św., jest znakiem czuwania, uczestnictwa w światłości Chrystusa, gorliwości apostolskiej, którą mamy zapalać innych.

A Jego ojciec i matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Maryja, która niosła w sowim sercu orędzie Anioła i pasterzy – ze zdumieniem słucha proroctwa Symeona co do powszechnej misji Jej Syna: to małe Dziecię, które trzyma w ramionach, jest Światłem posłanym przez Boga Ojca na oświecenie pogan, jest chwałą Jego ludu. Owa tajemnica jest ściśle związana ze składaną właśnie ofiarą. Również nasz udział w misji Chrystusa powierzonej podczas chrztu jest ściśle związany z naszym osobistym oddaniem. Dzisiejsze święto wzywa nas do bezgranicznej ofiary. Należy umieć się oddać, płonąć w obliczu Boga jako to światło zapalone na świeczniku, oświecające ludzi, którzy chodzą w ciemnościach; jak te lampki, które żarzą się przy ołtarzu i święcąc spalają się do końca. Czy tak wygląda nasze oddanie się Panu? Czy jest ono bezwarunkowe? Bezgraniczne? Panie – mówmy do Niego – może życie jest dla Ciebie; chcę, aby się wypaliło przy Tobie. Dlaczegóż innego miałbym je kochać?

Tenże św. Bernard przypomina nam, że niedopuszczalne jest stawanie przed Panem z pustymi rękami. A ponieważ mamy do ofiarowania jedynie małe rzeczy (codzienną pracę, uśmiech mimo cierpienia i zmęczenia, uprzejmość, wyrozumiałość…), powinniśmy rozważyć dzisiaj, jak Najświętsza Maryja Panna do swojej bezcennej ofiary dołącza ofiarę, abyśmy nauczyli się łączyć swoje nędzne dokonania z zasługami Chrystusa.

Zjednocz więc swe modlitwy z Jej modlitwami, swoje łzy z Jej łzami, swoje posty i czuwania z Jej czuwaniami i ofiaruj je Panu, aby to, co samo w sobie jest mało wartościowe, uzyskało przez to większą wartość.

Kropla wody wzięta sama w sobie jest tylko wodą, lecz znalazłszy się w kielichu wina uzyskuje inną, szlachetniejszą substancję i staje się winem; podobnie nasze uczynki – same z siebie mają małą wartość – złączone z uczynkami Chrystusa uzyskują nieoceniona wartość dzięki łasce, którą w Nim otrzymujemy.