Z GÓRY TABOR NA KALWARIĘ

2. Często rozbudzać w sobie, a zwłaszcza w chwilach bardzo trudnych, nadzieję Nieba.


Komentując ten epizod Ewangelii, święty Będą mówi, że Pan „w miłosiernej łaskawości swojej dozwoli Piotrowi, Jakubowi i Janowi przez krótką chwilę cieszyć się oglądaniem szczęśliwości, która trwa wiecznie, po to, aby ich przygotować do mężnego znoszenia przeciwności. Niewątpliwie wspomnienie tych chwil spędzonych przy Panu na górze Tabor stanowiło wielką pomoc w wielu trudnych sytuacjach życia tych Apostołów.

Życie człowieka jest podążaniem ku Niebu, które jest naszym ostatecznym mieszkaniem. Podążaniem niejednokrotnie po drodze wyboistej i trudnej, gdyż często musimy iść pod prąd i walczyć z wieloma nieprzyjaciółmi w nas samych i obok nas. Ale Pan chce nas pocieszyć nadzieją Nieba, zwłaszcza w momentach najtrudniejszych, albo gdy nasza słabość bardzo nam doskwiera: „W godzinie pokusy pomyśl o Miłości, która oczekuje cię w niebie. Rozbudzaj cnotę nadziei, to bynajmniej nie oznacza braku wielkoduszności”. „Możemy więc mieć nadzieję na chwałę nieba, obiecaną przez Boga tym, którzy Go miłują i czynią Jego wolę. We wszelkich okolicznościach każdy powinien mieć nadzieję, że z łaską Bożą «wytrwa do końca i otrzyma radość nieba jako nagrodę wieczną Boga za dobre uczynki spełnione z pomocą łaski Chrystusa. Tam jest „pełnia odpoczynku, radości i szczęścia; pełnia pogody i spokoju, pełnia pokoju, splendoru i światła. A nie jest to takie światło, z którego korzystamy obecnie, które w porównaniu z tamtym światłem wygląda jak lampa przy słońcu…Tam bowiem nie ma nocy, ani zmroku, ani zimna, ani gorąca, ani jakiejś zmiany sposobu bycia, ale stan, który mogą zrozumieć jedynie ci, którzy są godni cieszenia się nim. Nie ma tam starości, ani choroby, ani niczego, co się wiąże z zepsuciem, ponieważ jest to miejsce nieśmiertelnej chwały…

A ponadto wszystko – wieczyste obcowanie i radość z Chrystusem, aniołami…, wszyscy na wieki złączeni jednym uczuciem, bez leku przed szatanem i zasadzkami diabła, przed groźbą piekła lub śmierci.

Nasze życie w Niebie będzie na zawsze wolne od jakiegokolwiek lęku. Nie będziemy się niepokoić o utratę tego, co posiadamy, ani też nie będziemy chcieli posiadać czegoś odrębnego. Wtedy prawdziwie będziemy mogli powiedzieć za świętym Piotrem: Mistrzu, dobrze że tu jesteśmy! Ten przebłysk chwały, którego zaznał Apostoł stanie się naszym pełnym udziałem w życiu wiecznym. „Pomyślmy o rym, jak będzie w Niebie. Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. Czy sobie wyobrażacie, co to będzie, gdy tam się zjawimy i spotkamy się z Bogiem, i zobaczymy owo piękno, ową miłość, która wlewa się do naszego serca i zaspokaja je bez poczucia przesytu. Wielokrotnie w ciągu dnia zapytuję się: co to będzie, kiedy cała dobroć, cała nieskończona wspaniałość Boga wleje się w to nędzne naczynie gliniane, którym jestem, którymi wszyscy jesteśmy? T wówczas rozumiem owe słowa Apostoła: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało… Warto, dzieci moje, warto. Myśl o chwale, która nas oczekuje, powinna pobudzać nas do codziennej walki. Nic nie jest tyle warte co zdobycie Nieba. „I należy iść z tym zdecydowaniem, że lepiej jest umrzeć aniżeli nie dojść do końca tej drogi; jeżeli Bóg każe wam doznać pewnego łaknienia w rym życiu, napoi was w pełnej obfitości w drugim życiu, gdzie nie będziecie się obawiać, iż czegokolwiek wamzabraknie.