KŁADŁ NA NICH RĘCE

3. Szerzyć wszędzie naukę Chrystusa.


Owego wieczoru wielu zostało uzdrowionych i otrzymało słowo pociechy, gest wyrozumiałości ze strony Nauczyciela: O zachodzie słońca wszyscy, który mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich; Jakaż to radość dla chorych…i dla tych, którzy ich przyprowadzili do Jezusa! Ofiarne apostolstwo jest równocześnie niezwykle radosną pracą. Jakże to wielkie zadanie: prowadzić swoich przyjaciół do Jezusa, żeby nałożył na nich ręce i uzdrowił ich!

Nazajutrz Jezus swoim zwyczajem udał się na miejsce pustynne, aby się modlić. A tłumy przyszły do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzeki do nich: „ Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posiany”. I głosił słowo w synagogach Judei.

Również dzisiaj wielu nie zna Chrystusa. Pan kładzie nam na sercu owo pilne zadanie zwalczania tej ogromnej niewiedzy poprzez szerzenie wszędzie zdrowej nauki, narożne sposoby i dzięki rozmaitym inicjatywom. „Misja ta – przypomina nam papież Jan Paweł II – nie jest zastrzeżona dla sług wyświęconych lub dla osób zakonnych, ale winna obejmować środowiska ludzi świeckich, rodziny, szkoły. Każdy chrześcijanin powinien pracować nad dziełem formacji chrześcijańskiej. Powinien odczuwać pilną potrzebę ewangelizacji; nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku (l Kor 9,16), Jedynie wówczas, gdy będziemy stale wpatrywać się w Chrystusa, gdy będziemy Go kochać, pokonamy lenistwo J wygodnictwo, opuścimy wieżę z kości sieniowej, którą każdy ma skłonność budować wokół siebie, i sprawimy, że wielu ślepych zobaczy Chrystusa, wielu głuchych Go usłyszy, że wielu paralityków pójdzie za Nim. Pamiętajmy, że Pan liczy na naszą współprace.

Podczas naszej dzisiejszej modlitwy przypatrujmy się Chrystusowi i popatrzmy też na tych, którzy nas otaczają. Co uczyniliśmy, aby ich przybliżyć do Pana? Przyjrzyjmy się swojej rodzinie, pracy; nauce, sąsiadom, osobom, z którymi spotykamy się bardziej lub mniej regularnie… Czy nie zmarnowaliśmy wielu okazji? Czy nie poddaliśmy się zmęczeniu? Czy nie zarzucą nam kiedyś, i nie powiedzieliśmy im o Chrystusie, którego tak bardzo tego potrzebowali?

W prowadzeniu ciągłego apostolstwa będzie nam pomocna pamięć o tym, że zarówno dobro, jak i zło, przynosi zawsze zwielokrotniony efekt. Ci, którzy owego wieczoru dowiedzieli się, że Chrystus zatrzymał się w pobliżu, i na których położył swoje boskie ręce, poczuli, że ich życie nie może być odtąd takie jak przedtem. Stali się nowymi apostołami, którzy odtąd wszędzie będą głosić, że istnieje On: Droga, Prawda i Życie, i że oni Go poznali. Mówili o Nim w swojej rodzinie,, w swojej wiosce wszędzie, dokądkolwiek się udadzą. To sarno powinniśmy czynić i my.