W marcu 2006 roku w Siedlcach gościliśmy po raz kolejny Ojca Daniela Ange. W trakcie prowadzonej ewangelizacji Ojciec Daniel wygłosił trzy katechezy pod hasłem: „Duc in altum” – Wypłyń na głębię (Łk 5,4). Katechezy te zasługują na szczególną uwagę ze względu na rozpoczynającą się formację chrzcielną w naszej grupie. Prezentujemy pierwszą z cyklu katechezę w szczególny sposób skierowaną do młodzieży.

 

Konferencję można zarówno odsłuchać, jak i przeczytać.



Szczęść Boże
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Chwała Boża z wami! Piękno Boże z wami! Radość Boża z wami! Przez was pozdrawiam innych młodych, których reprezentujecie. Pozdrawiam także waszych Aniołów Stróżów oraz waszych bliskich w niebie. Wróciłem do Polski jako pielgrzym specjalnie, aby wam podziękować za wspaniały dar, który daliście całemu Kościołowi i światu – wielkiego Świętego, jakim był nasz umiłowany Jan Paweł II. Jan Paweł II! Jest On zaproszony by był z nami dzisiaj. Mamy wielkie szczęście być spotkanymi i spotkać się na górze Tabor z Piotrem Janem i Jakubem, ponieważ jest to święto Przemienienia. Przemienienia, które zawsze jest pewnym etapem w czasie Wielkiego Postu, ponieważ to właśnie dokonało się przed męką Jezusa.

W moim nauczaniu tego poranka, tego popołudnia także, chciałbym w szczególny sposób skoncentrować się na tej wspaniałej tajemnicy Przemienienia. Pan powołał was dzisiaj tutaj jako Piotra, Jakuba i Jana, aby wziąć was trochę na bok, osobno, abyście byli świadkami, tego co się dokonało na górze. Tego poranka, bardzo szybko, zanim będzie adoracja, chciałbym zejść na głębię twojego serca po to, aby po południu z kolei rozszerzyć horyzont, bardzo, bardzo szeroko na niebo i na Kościół na kosmos i cały świat. Ponieważ im bardziej schodzimy na głębię naszego serca, tym bardziej serce nasze się rozszerza na cały świat. Wyjdę od faktu, że Jezus bierze ze sobą Piotra, Jakuba i Jana na górę po to, aby się modlić. Dokładnie i wyłącznie modlić się razem z Nim. Cały czas, w czasie trzech lat Jego posługi, kiedy formuje swoich Apostołów On bierze ich ze sobą na różne tournee ewangelizacyjne. Dla mnie to jest ogromna radość, że mogę się tego poranka odnaleźć razem z Dziećmi Światłości z Łodzi i Strażników Poranka z Florencji. To jest bardzo poruszające i wzruszające dla mnie móc przeżywać godziny tutaj razem z wami. To jest prawdziwy dar od Boga. Jezus w czasie tych trzech lat wspiera szkoły ewangelizacji i modlitwy. Daje nauczanie swoim Apostołom. Bierze ich na swoje tournee ewangelizacyjne do Iwaniny, Syrii Liberii i regularnie bierze ich na górę, całkiem samych, aby spędzać noce na modlitwie. I w noc wchodzi na górę Tabor, na całą noc modlitwy razem z nimi.

Tego popołudnia powrócimy na sposób objawiania Jego chwały. Tego poranka bierze On to wspaniałe Słowo, gdzie Ojciec mówi: „Ten jest moim Synem umiłowanym, Synem moje miłości, Synem mojego serca. Słuchajcie Go!” I jest to epifania, objawienie tajemnicy Trójcy: Ojciec- słyszymy Jego głos: Duch Święty- to jest mgła światła, która ich otacza wokół, a Syn jest obecny, objawiając swoją chwałę. To jest jedyne objawienie, które da się wyczuć Świętej Trójcy z chrztem Jezusa, kiedy w czasie chrztu Jan widzi Ducha Świętego, słyszy głos Ojca i dotyka Ciało Syna. Troje razem. I to się właśnie dokonuje wewnątrz mnie. od chrztu.

Pewnego dnia w naszej szkole Młodzi – Światło mieliśmy chrzest młodego muzułmanina 27- letniego. On został ochrzczony przez zanurzenie w wielkim basenie chrzcielnym. On cały był zanurzony w wodzie, aby pochować starego człowieka i kiedy wyszedł z wody, jakby zmartwychwstały wiedziałem, że w tym dokładnie momencie Trójca Święta, do tej chwili była wokół niego – teraz żyje, ponieważ nie może istnieć, jeżeli Ojciec nie dawałby nieustannie swego życiodajnego tchnienia poprzez serce Jezusa. To Trójca, która była wokół niego, nagle przychodzi i jest wewnątrz niego.

I od momentu mojego chrztu trzy Osoby Boskie są w trakcie prowadzenia swojego życia, jego życia w bliskości, w intymności Ich życia wspólnotowego, życia rodziny wewnątrz mojego serca. W każdym z naszych serc w tym momencie Jezus jest obecny Jest w trakcie uwielbiania swojego Ojca, błogosławienia Go, wstawiania się przed Ojcem, w tchnieniu Ducha Świętego W tym właśnie momencie Ojciec jest w trakcie wysyłania swojego Syna w tobie, do rozlewania swojego Ducha Świętego nad tobą, na ciebie, Ale to pochodzi od wewnątrz ciebie samego, od wnętrza twojego serca Wrócimy za chwilę do tego jeszcze. Więc niosę źródło życia wewnątrz mnie.

Pamiętam pewnego dnia byliśmy na górze Synaj. To było w sierpniu. Stara taksówka egipska zepsuła się i wiedzieliśmy, że wielbłądy umierają z pragnienia, więc przygotowaliśmy się na śmierć z pragnienia na pustyni. Schowaliśmy się pod samochód, aby mieć trochę cienia. Nawet już nie mogliśmy rozmawiać, ponieważ gardła nam zaschły. Zaczęliśmy umierać z pragnienia, ale byliśmy szczęśliwi, że to się dokonuje na pustyni. Tak, jak Mojżesz, który też miał czas umierania z pragnienia. I właśnie w tym momencie usłyszeliśmy – co się dzieje? – to jedno z nas zaczęło się ruszać. Nagle przypomniał sobie, że miał małą buteleczkę wody w swoim plecaku. Cud! Rzuciliśmy się na tę wodę, bardzo gorącą i napiliśmy się. I to dało nam na nowo życie i za chłodem nocy mogliśmy kontynuować pójście przez pustynię, aż do oazy, gdzie były już strumienie wody.

I my nosimy wodę życia w nas, a przecież mieliśmy umrzeć z pragnienia, mieliśmy wodę. I tak wielu ochrzczonych umiera z pragnienia, kiedy źródło jest w ich sercach. Oni o tym nie wiedzą. My przeżywamy odłączenie od naszego serca, głębokiego serca

Kilka tygodni temu była w Austrii okropna lawina, która odcięła wszystkie kable elektryczne, linie wysokiego napięcia i ludzie umarli z zimna, ponieważ w domu wszystko było elektryczne. Więc oni umarli z zimna. A przecież wszystkie grzejniki, światło, wszystko było w porządku. Ale byli oni odcięci od centrali elektrycznej.

Wielu ochrzczonych umiera z zimna, ponieważ nie otrzymują już prądu, ciepła i życia, które jest w ich sercach. Wielu żyje daleko od swoich serc.

Ewangelizować, to właśnie objawić komuś źródło, które nosi w sobie, w swoim sercu, jak to się dokonało dla kobiety z Samarii. Ona przyszła z sercem zupełnie pustym, ponieważ nikt jej nie kochał. Jezus przemienił to puste serce w źródło, które nigdy nie przestaje płynąć. Więc chcemy przemienić te puste serca (czy opróżnione z miłości) w źródło życia i miłości, tak jak serce Jezusa. Bóg, który umiera z pragnienia i w tej wielkiej pustyni męki otwiera się źródło w ciele tego, który umiera z pragnienia. To jest ten, który spragniony staje się źródłem. Ten, który umiera z pragnienia daje pić tzn. daje życie. Więc modlić się tzn. zstąpić, zejść do twojego głębokiego serca po to, aby pić z tych małych źródeł. W mojej pustelni, u stóp doliny jest rzeka, ale trzeba dużo ciszy, aby usłyszeć szum wody. W czasie dnia, kiedy pracuję, kiedy studiuję nie słucham cały czas tego małego szumu ze źródła, ale wiem, jeżeli nawet tego nie słucham modlitwa kontynuuje płynięcie swoje. Tak samo, kiedy wy włączacie jakiś CD-ROM muzyki, muzyki klasycznej, Szopena i w tym czasie robicie coś w kuchni, czy obieracie ziemniaki, czy przygotowujecie coś jeszcze innego, np. egzamin z inżynierii, czy z medycyny, nie słuchacie każdej nuty, ale muzyka cały czas gra. Czasami zatrzymujesz się, by słuchać i w twoim sercu Jezus jest cały czas. Jest w trakcie modlitwy do Ojca i zatrzymujesz się na chwilę, schodzisz do swojego serca. Przychodzisz, by spotkać Jezusa, siadasz tutaj, w tym miejscu. To jest miejsce, gdzie czeka na ciebie. Jest tylko jedno miejsce, które jest wolne, ponieważ wszystko jest jakby zamknięte i ponieważ jakbyś był jedynym na świecie, stajesz się czwartym. Siadasz tutaj i Jezus jest przed tobą, ofiarowuje ci kielich, gdzie jest mały Baranek. Wszystko tutaj jest mieszczone. Jak tylko przychodzisz tutaj, bierzesz kielich z ołtarza, przyjmujesz Komunię Świętą Jan Paweł II powiedział, że to jest ikona na tyle Trójcy, a także Eucharystii mówi w swojej wielkiej encyklice na temat Eucharystii. Jak tylko bierzesz kielich eucharystyczny, jesteś tutaj przed ołtarzem, nagle przeskakujesz. Wchodzisz w miejsce Syna, w miejsce Jezusa. On jest w środku ciebie, a ty jesteś wewnątrz Niego. Jeden w drugim Ja mam Ojca po mojej prawej stronie, z Jezusem kieruję się ku Ojcu. Ojciec kieruje do mnie pytanie „Kogo mam posłać?”. I z Jezusem kieruję się ku Ojcu i mówię „Oto ja, poślij mnie” I wysyła mnie, bo jak Syn ma gest posłania. Z Jezusem kieruję się ku Duchowi Świętemu i mówię do Ducha Świętego „Pomóż mi, wesprzyj mnie, naucz mnie misji. Ty przygotuj serce, uprzedź mnie w czasie misji, aby serce mnie słuchało.” Więc, ja dzielę życie wspólnotowe Trzech. Jestem wzięty, jakby w ich relacje zakochania, dynamiczną relację. Oni nie są Troje, tak po prostu ustawieni. Każdy jest zupełnie, w pełni odrębny Jeden od Drugiego. Każdy ma swoją konkretną posługę. Ojciec, który posyła. Syn, który jest posłany. Ojciec, który posyła Ducha. Widzimy Ojca, który czyni gest posłania na misje. Ojciec pokazuje mi Niepokalanego Baranka, ponieważ ja również mam stać się małym niepokalanym barankiem. Tak, jak Jan Paweł II stał się nim. Na końcu swojego życia był tylko i wyłącznie barankiem, wydanym jak Hostia Eucharystyczna. Był tylko Hostią Eucharystyczną. Pamiętam ostatni raz, kiedy Go spotkałem. To było w bazylice Św. Jana na Lateranie, aby mówić do 4000 młodych z Rzymu. Ojciec Święty nie mógł przyjechać. To było na dziesięć dni przed Jego Paschą. I zupełnie na końcu, nagle pojawił się na wielkim ekranie telewizyjnym, który był zaraz obok ołtarza, gdzie był wystawiony Najświętszy Sakrament. W tym momencie wszyscy młodzi wstali, zaczęli klaskać. Wielki entuzjazm. Ponieważ chcieliśmy zakończyć przez ciszę adoracji, adorację w ciszy, zadałem sobie pytanie, jak tych młodych wprowadzić w ciszę. Jak to zrobić? I w tym właśnie momencie Ojciec Święty uczynił wielki znak błogosławieństwa w ciszy. Jego cisza była tak bardzo głęboka, że wszyscy zagłębili się w ciszy. Widzicie – na ołtarzu był Jezus w Eucharystii, cicho oddany naszym spojrzeniom. I nasz Jan Paweł II również mały baranek niepokalany, wydany, ofiarowany w ciszy naszym spojrzeniom. Robi to wrażenie. Więc, stać się małym barankiem i mogę również wysyłać Ducha Świętego.

Mam moc wysyłania Ducha Świętego, ponieważ jestem dzieckiem Światła, dzieckiem Światłości. Jestem synem i córką w Synu, wewnątrz Syna. I mogę wysyłać Ducha Świętego na tych wszystkich, za których się modlę. Modlić się za konkretną osobę, tzn. wysyłać jej Ducha Świętego, Ducha Życia, Ducha Światła, Miłości i Prawdy.

Lubię bardzo, kiedy jestem na ulicy, czy w pociągu, nad każdą osobą, którą widzę mówię w imię Jezusa. Jeżeli to jest mężczyzna mówię „Jezus, Jezus” Jeżeli to jest dziewczyna mówię „Maryja, Maryja”. I wiem, że kiedy mówię imię „Jezus”, w tym właśnie momencie Duch Święty wychodzi ku niemu, ku niej. To jest wspaniałe1 To jest moc, którą posiadamy. Wiecie, że została nam dana moc, moc i władza, stać się dziećmi Bożymi. Więc całe moje życie ma wzrastać w moim życiu Bożym, w moim dziecięctwie Bożym. Mam stawać się dzieckiem Bożym tak, jak Bóg stał się dzieckiem ludzkim. Po pierwsze był embrionem, wcześniej zarodkiem, miał 18 lat, 20, 25 lat. On stawał się, On wzrastał w człowieczeństwie. Ja mam wzrastać w Boskości, w życiu Bożym i wybrałem łono Maryi, które jest miejscem tym samym, w którym Bóg stał się człowiekiem. Wzrastał w człowieczeństwie. To właśnie w łonie Maryi wypełnionym Duchem Świętym ja wzrastam w życiu Bożym. Aż do moich narodzin dla nieba. Ale od momentu poczęcia cała osoba jest obecna, jakby w ziarnie. I od mojego chrztu całe Boże życie, życie Trójcy jest w mojej duszy, ale mam rozwijać mój kod genetyczny, chrzcielny kod genetyczny. I to w każdym momencie Ojciec może powiedzieć to samo, co powiedział na górze Tabor wobec mnie „Jesteś dzieckiem mojej miłości. To ty, cała moja radość, to ty”, ponieważ Ojciec widzi cały czas Jezusa we mnie i za każdym razem, kiedy Ojciec patrzy na oblicze swojego Syna, ma oblicze chwalebne, ale oblicze ludzkie. Oblicze Jezusa z Jego oczami, z Jego ustami, z Jego nosem, ale uwielbione oblicze. Za każdym razem, kiedy Ojciec patrzy na oblicze swojego Syna On widzi ciebie i ciebie, ciebie, mnie widzi. Widzi każdego. To jest niesamowite!

Jest taki rodzaj pewnych obrazów, które są w Polsce, gdzie można ze wszystkich stron patrzeć i są różne twarze Matki Bożej. Troszeczkę się ruszysz i zmienia się obraz. Widzisz Jezusa z oczami zamkniętymi, potem się odwracasz i Jezus otwiera oczy. To właśnie w ten sposób dokonuje się w przypadku twarzy Jezusa. Odwracasz się i widzisz, że to jesteś ty. Ojciec widzi Jezusa we mnie, ale widzi i mnie w Jezusie i Ojciec nie może inaczej mnie widzieć, jak tylko w Jezusie. Całą Jego czułość wobec swojego Syna daje mi. Jestem Jego radością, radością Ojca. I mam stawać się radością Ojca tak, jak jest Jezus radością Ojca. Wszystko to dokonuje się wewnątrz mnie, w moim sercu i to dlatego, jeśli schodzę do mojego serca mam również domyślać się, co Jezus jest w trakcie mówienia swojemu Ojcu. Czy jest w trakcie uwielbienia swojego Ojca, a w związku z tym ja będę uwielbiał razem z Nim. Ja pozwalam Mu, aby On uwielbiał Ojca we mnie. Czy jest w trakcie słuchania swojego Ojca w ciszy, ja będę słuchał Ojca w ciszy Słuchaj, czy On jest w trakcie wstawiania się za kogoś, modlitwy za świat, więc ja będę również wstawiał się. Pozwolę Jezusowi wstawiać się we mnie. Osobiście moja ulubiona modlitwa, która pomaga mi modlić się nieustannie, cały czas to modlitwa imieniem „Jezus”. Tylko i wyłącznie imieniem „Jezus”, więc zaczynam mówić „Maryja-Jezus”, „Maryja -Jezus” po to, aby Ona mi dała wymawiać to imię, jak Ona je wymawiała.

Gdy Ona nosiła Dziecko w sobie, nie widziała Go jeszcze. Ona nie widziała oblicza Jezusa i ja nie widzę jeszcze oblicza Jezusa. Ona miała Go dopiero zobaczyć w grocie w Betlejem, w noc Bożego Narodzenia i to będzie godzina moich narodzin dla nieba, gdy będę widział tego, którego nosiłem, we mnie, nie widząc Go. Wiecie! Mama, która jest w ciąży, w czasie pierwszych tygodni, nic zupełnie nie czuje (być może takie efekty drugorzędne, które się pojawiają, jeżeli USG i lekarze nie sprecyzują, że właśnie jest w ciąży), nosi to dziecko w sobie i nie wie o tym, nie czuje tego, a mimo to dziecko jest. Nawet jeżeli nie czuję Boga On jest od mojego chrztu. Nawet jeżeli nie czuję, że się rusza we mnie, że kopie mnie – jest obecny. Ja muszę wierzyć tak, jak moja mama ma wierzyć. To jest poruszające! Maryja- Jezus: Maryja- Jezus. Potem, jeżeli mam długi czas modlitwy, np. chodząc w lesie, kiedy jest śnieg, w czasie weekendu, będę miał Panie 2 godz. spaceru z Tobą, 3 godz – jeszcze lepiej! W ciszy, czas pustyni, w pierwszym lesie, który napotkam blisko Siedlec. 10 minut Maryja Jezus, Maryja- Jezus. Potem 10 minut zostawiam Maryję obok i z Maryją będę mówił: „Jezus moja radości”, „Jezus moje życie”, „Jezus- moje światło”. Małe zdanka, bardzo krótkie, 3-4 słowa, nie więcej, ale powtarzane, powtarzane 100,150, 300 razy z Maryją. Potem będę mówił: „Jezu Ojcze” i odmawiam to na oddechu Jezu na wdechu. i Sufl- Ruah to Duch Święty. Nie potrzebuję mówić słowa. W pewnym momencie próbowałem to robić „Duch Święty Ojciec”, ale to nie ma potrzeby tak mówić, wystarczy oddech. To jest symbol „Jezu-Ojcze”

Pewnego dnia byłem operowany i kiedy się obudziłem po narkozie pielęgniarki mi powiedziały, że w czasie całej operacji mówiłem Jezu-Ojcze, Jezu -Ojcze. Byłem z tego bardzo zadowolony, że mi to powiedziały, że tak się to dokonywało. To potwierdziło moją małą teologię, że Jezus cały czas modli się do swego Ojca, nawet jeśli o tym nie myślę. Ale one dodały „ale to było bardzo nudne, cały czas powtarzałeś to samo”. Dało mi to więc pomysł, żeby troszeczkę zmienić to, zróżnicować i dlatego właśnie są te małe różnice. „Jezu- Ojcze”, można 2 km. jeszcze marszu. Zostawiam Jezusa jakby obok i pozwalam, aby we mnie mówił Ojcu: „Ojcze, jesteś piękny, jesteś piękny!” „Ojcze, jesteś wielki”, „Ojcze, jesteś moją radością”. Jaki Ojciec jest zadowolony. Tak mało dzieci mówi Mu to „Tato, jesteś moim Ojcem” Kiedy mówię Ojcze, tzn. Tato, ponieważ to jest Abba Jezusa.

Jezus dał nam swojego Abba w Getsemani. To jest pierwszy raz, kiedy Piotr, Jakub i Jan (którzy byli również na górze Tabor), to ta trójka właśnie usłyszała „mały Tato miłości- Tatusiu”. I Jezus nie mógłby wydać swojego sekretu wcześniej, nie uczynił tego publicznie, ponieważ Żydzi byliby przerażeni, zgorszeni. Nawet muzułmanin byłby zgorszony, jeżeli powiedzielibyście że nazywacie Abba-Tatą Twojego Najwyższego i mówisz do Niego „Tatusiu, mój kochany Tatusiu!”. To jest straszne! Tylko Jezus może powiedzieć „Abba”. A On to nam daje po prostu. Święty Piotr powie do swojego sekretarza Marka, który napisze Ewangelię „nie tłumacz tego, ale napisz Abba. Nie umieszczaj tego po grecku, ale napisz tak, jak usłyszałeś, po aramejsku. A Paweł, który mówi, że każdy z nas mówi Abba-Ojcze.

W Częstochowie,w czasie wielkiego spotkania międzynarodowego młodych śpiewano Abba-Ojcze… ale, po pierwsze – Abba dla wszystkich. My bardzo lubimy mówić Abba. To samo słowo jest we wszystkich językach i ostatecznie, kiedy wracacie ze swojego spaceru z lasu, a szliście 1,5 godz.,to była modlitwa bezinteresowna. „Jesteś piękny! Jesteś moją radością”, a wracając będzie to wstawiennictwo. Wiecie! Jezus bierze swoich Apostołów na górę również po to, aby się wstawiali za cały ten tłum, który spotkają w czasie dnia. Tego poranka ofiarowałem w dziękczynieniu każdego z was, nie widząc jeszcze waszych twarzy. Wstawiać się za wszystkich tych, których spotkałem wczoraj.

Spotkaliśmy wczoraj w Laskach niewidomych i modliliśmy się właśnie za nich. I Mojżesz, który również był obecny na górze Tabor, jest wielkim wstawiennikiem. Ramiona miał rozłożone, jak na krzyżu. Będę wstawiał się zawsze z imieniem „Jezus”. Wszystko, o co będziecie prosić w moim imieniu, ze względu na moje imię Ojciec po prostu rozklei się i nie będzie mógł inaczej zareagować, jak tylko dać o co prosisz, ponieważ to, o co prosisz, jakby wewnątrz mojego imienia w Nim. Więc będę się modlił za Polskę- przez 10 minut, idąc w śniegu. Mówię „Jezus- Polska”, „Jezus- Polska”, przez 10 minut, czy przez godzinę, jeszcze lepiej 2 godz, jeżeli mam czas.

Nauczyłem się, że jest głód w Sudanie, więc mówię „Jezus-Sudan”, „Jezus-Sudan” itd. Dowiedziałem się, że chrześcijanie są mordowani w Nigerii, więc mówię „Jezus- Nigeria”, „Jezus- Nigeria”. Wszystkie narody świata. Czy będę modlił się także za jedność Kościoła „Ojcze- wszyscy jedno”, „Uczyń wszystkich jedno”-idąc.

Potem będziemy się modlić za młodych, szczególnie młodych pozbawionych nadziei, za rodziny, za rodziny rozdarte, rozbite, za dzieci, dzieci, które są sierotami: „Jezus-dzieci”,”Jezus-dzieci.” „Jezus- rodziny” „Jezus- młodzi”. Wszystkie intencje, jedno słowo i Jezus wie co robić. Wystarczy, aby przypomnieć Mu. Potem będę się modlił za osoby: „Jezus- Lesia”, „Jezus- Giani”. Kiedy sto razy powtórzyłem ” Jezus- Giani”, Jezus mówi – „Troszeczkę to jest nudne- zajmę się Gianim, już zmień na kogoś innego”. To jest tak bardzo radosne, bardzo rozśmieszające, że zawsze coś jest nowego i Jezus się nie nudzi z nimi. Z tym On się nie nudzi i modlitwa ma wszystkie swoje niuanse. To zachwyt nad pięknem świata, nad słońcem, który świeci nad śniegiem. To jest krzyk rozpaczy: „Jezus Miłosierdzie!”. Jezu przyjdź mi na pomoc! Jezu, uzdrów mnie, pociesz mnie! To jest szept miłości „Jaki Ty jesteś grzeczny, miły; jaki jesteś pełen delikatności. Naprawdę jesteś za bardzo dobry dla mnie.” I wszystkie nasze emocje stają się modlitwą. Jestem razem z nimi, wewnątrz mojego serca. Jakie szczęście!

Będziemy teraz mieli możliwość adoracji Jezusa i będziemy adorować Jezusa, naprawdę, jak byśmy byli na górze Tabor z Nim, ponieważ w Eucharystii Jezus przemienia się w drugim sensie w odwrotnym kierunku. W przeciwnym kierunku.

Na górze Tabor On objawił chwałę, którą ukrywał całkowicie w czasie 30 lat. Dokonał tego cudu. Nie wiem, jak Mu się to udało, żeby nie pokazać swojej chwały i nagle widzimy ją. Widzimy Go takim, jakim jest. A w Eucharystii jest przeciwnie. Jezus w całej swojej chwale przemienia się. Bierze twarz, oblicze chleba. Oblicze chleba. Jego chwała ukrywa się, przeciwnie, odwrotnie. Jest to ten sam Jezus, więc adorując Jezusa ukrytego, widzę tego, który jest w całej swojej chwale. I w tym właśnie momencie aniołowie, święci, wszyscy moi przyjaciele, którzy są w niebie, wszystkie osoby z moich rodzin widzą tego samego Jezusa. Z taką malutką różnicą- tam na górze Jego oblicze, to jest słońce, a tutaj, to jest mały kawałek chleba. Tylko jedna jedyna różnica, malutka różnica, zupełnie malutka. Ale to jest ta sama Osoba. Ta sama! Dokładnie ta sama Osoba! I to jest niesamowite, wspaniałe! Ten sam,co w niebie. Więc będziemy mieć czas nieba, czas wieczności z Piotrem, Jakubem i Janem na tej małej górze.