Sobota 30 marca
„A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”
Było dwóch mężczyzn, obaj się modlili do Boga, ale z zupełnie różnym nastawieniem i obrazem Boga w sobie. Faryzeusz przedstawia siebie Bogu jaki to on nie jest, czyli wchodzi w błędne koło porównywania się z innymi, żeby okazało się jaki on jest wspaniały przed Bogiem. A do tego wymienia swoje zasługi względem prawa religijnego. Czy coś się w nim zmieniło po tej modlitwie? A teraz celnik, który uznaje przed Bogiem swoją sytuację życiową, uwiązanie w grzechu, który nie oszukuje się, że wszystko jest na glans. Stoi przed Bogiem z gestem uniżenia i błagania o litość. W tej swojej sytuacji nie wyobraża sobie, że może sam siebie wyzwolić z trudnej sytuacji. W sercu woła do Boga o ratunek, o zbawienie, który w tej skruszonej postawie już go usprawiedliwia. Ta modlitwa zmienia go od środka, bo odchodzi usprawiedliwiony. Widzimy jak dwa różne obrazy Boga mają dwaj mężczyźni. Dziś każdy z nas przegląda się w lustrze tego Słowa, by zobaczyć siebie w prawdzie, z jakim nastawieniem staję przed Panem. Czego pragnę na modlitwie? Jak odnoszę się do moich bliźnich, którzy są mi znani i nieznani? Jezus opowiedział tę przypowieść jako mocny obraz dla tych, którzy w sobie widzieli aniołów, a innymi pogardzali. Ta przypowieść broni słabych, upadających, z powikłanym życiorysem, ale skierowanych do Boga, który ocala tych, co rzucają się w Jego miłosierdzie. Czy mamy gdzieś lepszy ratunek, obronę i odnowienie duszy jak nie w Miłosierdziu Bożym? Miłosierdzie Boże, usprawiedliwiające nas w Słowie Wcielonym, ufamy Tobie!