„Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono” 


Niektórym ludziom tak dobrze powodzi się na ziemi, że nie chcą nieba, nawet o nim nie myślą. Inni bardzo chcieliby się do niego dostać, ale w powozie, wygodnie, bez utrapienia. A czego sobie życzą, w to także wierzą i dlatego mówią: Bogu wystarczy przed śmiercią jedno: „Boże, bądź miłościw” i wszystko będzie w porządku. Zapominają, że zuchwałe poleganie na miłosierdziu Bożym jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu. A ten grzech nie będzie odpuszczony ani w tym, ani w przyszłym życiu. Dla kogo Bóg Ojciec przygotował miejsce w Niebie? Dla tych, którzy mają serce należycie przysposobione do życia w Niebie, czyli są pełni Miłości i są zupełnie oczyszczeni z egoizmu. Niemożliwe jest oczyszczenie się z egoizmu, jeśli nie akceptuje się roli sługi i chce się być pierwszym i ważnym. „Nie być dla nikogo kimś szczególnym i kochać wszystkich – bo to jest prawdziwa miłość”. Jeszcze lepiej niż rola sługi, oczyszcza nas z egoizmu cierpienie. Dlatego warto „pić kielich”, który jest nam dany i zadany. Owo „wypicie kielicha” musi jednak oznaczać znoszenie cierpienia i trudu z pełną akceptacją. W przeciwnym razie ten „kielich” nas nie przysposobi do życia w Niebie. Dzisiaj często przejawia się apetyt, by być pierwszym, rządzić i rozkazywać. Ta ziemska władza jest czymś zupełnie „pustym”- człowiek tak często o tym zapomina… Ona przecież nie niesie ze sobą żadnej treści, poza chwilową satysfakcją. Nie ma więc sensu zabieganie o nią, chyba że dla posługiwania innym. W Kościele są różne urzędy związane z jego administrowaniem, ale prawdziwą władzę mają ci, którzy bardziej naśladują Chrystusa, czyli święci. Oni „rządzą”. Oni decydująco wpływają na życie Kościoła. Oczywiście są tacy, którzy nie są święci, a pchają się do rządzenia w Kościele, ale ich głos szybko cichnie i nikt już wkrótce o nich nie pamięta. Pamiętajmy, że Kościół nie jest ani demokratyczny, ani oligarchiczny. Kościół jest święty.