WIELKODUSZNOŚĆ I ODERWANIE SIĘ

2. Jezus nieskończenie hojnie wynagradza tym, którzy idą za Nim.

Opuściliśmy wszystko… Ileż razy, odpowiadając z wciąż nową
wielkodusznością na wymogi powołania chrześcijańskiego,
doświadczyliśmy, że rzeczywiste oderwanie się od dóbr pociąga za sobą
wyzwolenie od znacznego ciężaru: podobnie jak w przypadku żołnierza,
który ruszając do walki pozostawia swój ekwipunek, by mieć większą
wolność ruchów. W ten sposób w służbie Bogu możemy zakosztować
panowania nad rzeczami, które nas otaczają: człowiek nie jest już ich
niewolnikiem i z radością przeżywa to, do czego nawiązuje św. Paweł:
oto żyjemy w świecie jako ci, którzy nic nie mają, a posiadają
wszystko. Serce chrześcijanina, który w ten sposób wyzbył się
egoizmu, łatwiej napełnia się miłością, a wraz z nią wszystkie rzeczy
należą do niego: Wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus –
Boga.



Piotr przypomina Jezusowi, że w odróżnieniu od owego młodzieńca,
który ich opuści!, oni porzucili wszystko dla Niego. Szymon nie
ogląda się wstecz, ale zdaje się potrzebować słów Nauczyciela, aby
się upewnić, że zyskają w zamian, że opłaci się być wraz z Nim,
jakkolwiek niczego nie posiadają. Apostoł jawi się jako bardzo
ludzki, ale jego pytanie wyraża równocześnie ufność, jaką pokładają w
Panu. Jezusa napełniła czułość wobec tych, którzy pomimo swoich wad
wiernie szli za Nim: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu,
braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu
Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie
domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a
życia wiecznego w czasie przyszłym… „Na pewno nie znajdzie
się nikt na tej ziemi, kto by płacił tak hojnie!” Jezus nie jest
skąpy. Nawet kubek zimnej wody – jałmużna, przysługa, jakiś dobry
uczynek – podany w imię Chrystusa, nie pozostanie bez zapłaty.
Zastanówmy się szczerze, jak praktykujemy oderwanie się, ubóstwo –
czy możemy powiedzieć w obliczu Boga, że porzuciliśmy wszystko?



Jeżeli tak jest, Jezus będzie nas umacniał w drodze. Ten, który
pamięta o najdrobniejszym uczynku, jakże mógłby zapomnieć o wierności
dzień po dniu z czystej miłości? Ten, który rozmnożył chleby i ryby
dla tłumu idącego za Nim przez kilka dni, może nawet bez szczególnie
wzniosłych intencji, czegóż nie uczyni dla tych, co porzucili
wszystko, aby zawsze iść za Nim? Jeżeli ci, którzy szli za Nim,
potrzebowali szczególnej pomocy, by mogli iść dalej, czegóż odmówi
nam Bóg Ojciec, kiedy zwrócimy się do Niego w obliczu braku środków?
„Powraca do domu syn, który zdradził ojca, a ten urządza ucztę.
Czymże obdarzy więc nas, którzy zawsze staraliśmy się pozostawać u
Jego boku?”



Słowa Chrystusa dodały pewności tym, którzy owego dnia towarzyszyli
Mu w drodze do Jerozolimy, i tym, którzy w ciągu wieków, oddawszy
wszystko Panu, stale szukają w Jego nauczaniu siły dla wiary i
oddania się. Obietnica Chrystusa stokrotnie przewyższa szczęście,
które może dać świat. On chce, byśmy byli szczęśliwi tutaj, na ziemi:
ci, którzy idą za Nim wielkodusznie, już w tym życiu otrzymają radość
i pokój znacznie przewyższające radości i pociechy ludzkie. A do tej
radości i pokoju, które są przedsmakiem Nieba, należy dodać
szczęśliwość wieczną. „Czas życia mierzy się na niewiele
krótkich godzin, a po nim jakże wielka nagroda! I chociażby nie było
żadnej innej nagrody, to samo już, że dane nam jest w czymkolwiek
wypełniać rady Boskiego Pana naszego i wstępować w Jego ślady, byłoby
niewypowiedzianą zapłatą”.